Leonid Gozman w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że na Kremlu może dojść do przewrotu pałacowego, a Władimir Putin w pewnym momencie dostanie ofertę nie do odrzucenia, bo "tak naprawdę niewielu chce utonąć razem z dyktatorem". - Zaproponują mu, by się rozchorował i udał się do swojego pałacu w Gelendżyku, otrzyma tytuł "ojca narodu" i dożywotnią ochronę. W jego miejsce posadzą jakiegoś Wasilija, człowieka nikczemnego, głupiego i tchórzliwego - mówił rosyjski opozycjonista, który ze względu to, że krytykował władze kraju, musiał z niego uciec.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Według Gozmana z powodu Ukraińców i wewnętrznych problemów reżim dyktatora niedługo upadnie.
- Dzisiaj, jeżeli reżim się posypie, a prawdopodobnie tak będzie, rozpocznie się wojna każdego z każdym. Wszystkie armie, w tym regionalne i prywatne, zaczną walczyć między sobą. Prigożyn z Szojgu, Szojgu z Zołotowem, a Zołotow z Kadyrowem. Zaleją Rosję krwią - mówi rosyjski działacz. - Naszym zadaniem, zadaniem opozycji, będzie odbudowa państwa pozostawionego przez Putina w gruzach - ocenił.
Jak stwierdził Gozman, nie ma co liczyć na bunt zwykłych ludzi. Rosjanie żyją w przekonaniu, że na nic nie mają wpływu. Zdają sobie również sprawę, że "zostaną rozstrzelani z karabinów". - Pasywny opór trwa, wielu ludzi ucieka, a poparcie dla Putina codziennie maleje - skomentował.
Opozycjonista na pytanie "Rzeczpospolitej", po co prezydentowi Rosji była wojna w Ukrainie, nie wykluczył głupoty i błędów.
- Putin od dawna żyje w świecie własnych iluzji, stracił kontakt z rzeczywistością. On naprawdę myślał, że w ciągu trzech lub czterech dni weźmie Kijów i przeprowadzi paradę na Chreszczatyku [głównej alei Kijowa - red.]. Wierzył, że Ukraińcy będą się poddawać i witać kwiatami jego wojska - stwierdził.
Według Gozmana Putin myślał, że "ekspansja terytorialna umocni jego władzę" i chciał powtórzyć sytuację z Krymem.
Od tygodni w przestrzeni publicznej trwa dyskusja, czy Władimir Putin użyje broni atomowej. Zdaniem Gozmana dyktator jest w stanie to zrobić.
- Przecież on szczerze powiedział, że nie zależy mu na świecie, w którym nie będzie Rosji. Chodziło mu o niego. Dlatego wciąż liczy, że Zachód się przestraszy i się podda. Nie szanuje zachodnich polityków. Myśli, że w ostatecznym rozrachunku stchórzą i się wycofają - tłumaczył.
- Zbyt dużo ludzi uważało, że nie będzie wojny. Myślę, że jest w stanie użyć broni atomowej. Jest jakaś szansa, że ta broń nie wyleci, bo jest w takim samym stanie, jak i cała reszta. Jest też szansa, że ludzie z jego otoczenia nie zechcą ginąć wraz z nim. Jestem przekonany, że Putin jest gotów użyć tej broni i planuje to zrobić - mówi. Jego zdaniem prezydent liczy na to, że Zachód się przestraszy i podda.
Kto zostanie wspomnianym przez opozycjonistę "Wasilijem"? Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, zdaniem szefa ukraińskiego wywiadu Kyryło Budanowa najpoważniejszym kandydatem na stanowisko prezydenta Rosji jest 60-letni Siergiej Kirijenko.
Po raz kolejny Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i były premier, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji został całkowicie pominięty. "Były premier nie cieszy się dużym szacunkiem ani w społeczeństwie, ani w kręgach Kremla. Nawet dla Putina Miedwiediew był zawsze bardziej sługą, także w czasie, gdy obaj panowie musieli zamienić się urzędami na cztery lata, ponieważ Putin po trzech kadencjach w 2008 r. nie mógł ponownie kandydować na prezydenta" - pisał "Bild".