Informacja o niecodziennym pomyśle rosyjskiego duchownego wzbudziła ogromne zainteresowanie użytkowników platformy społecznościowej VKontakte. Jak się okazuje, Wiktor Iwanow przeprowadza na okupowanych przez Rosjan terenach w Ukrainie chrzty dla chętnych żołnierzy. W tym celu wykorzystuje worki na ciała zmarłych, które zastąpiły tradycyjną miednicę.
"Zbliżył się do mnie silny mężczyzna. Po jego wyglądzie i poranionych uszach zgadłem, że jest zapaśnikiem. Skromnie, jakby zawstydzony, patrzy na mnie i nieśmiało pyta: 'Ojcze, nasz bojownik chciał się ochrzcić. Czy można to zrobić?'. Myśli zaczęły wirować, co odpowiedzieć? Odłożyć do jutra? Nie możemy tu jutro przyjechać. I tak może nie być jutra" - opisał duchowny.
Z braku miski lub miednicy Iwanow poprosił o plastikowy worek - znaleziono tylko taki na zwłoki. Worek został więc wypełniony wodą święconą, a następnie głowy rosyjskich żołnierzy były w niej zanurzane przez duchownego. "Położono skrzynkę po amunicji na przewróconym drzewie i wyściełano od wewnątrz plastikowym workiem. Duża ikona Matki Boskiej Kazańskiej została przymocowana na tym samym drzewie. Pod nogi żołnierzy położono karton, który również owinięto w worek z plastiku" - opisał całą procedurę Wiktor Iwanow na swoim profilu w VKontakte.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
"Przy okazji, ten chrzest ma też swoją własną symbolikę. Podczas chrztu człowiek umiera dla grzechu, a oni byli chrzczeni w 'pogrzebowych' workach. Następnie rodzi się nowa osoba - wojownik Chrystusa. Oni kładą swoje ręce na skrzynce amunicji. Łaska Boga chrześcijan jest jak amunicja dla żołnierzy" - tłumaczył nieprzekonanym duchowny.
Nie wszyscy użytkownicy rosyjskiego portalu dobrze odebrali pomysł Iwanowa. Część zauważa, że duchowny chrzci żołnierzy w workach, w których później wojskowi mogą wrócić z frontu. Niektórzy uważają też, że forma chrztu w worku na zwłoki ma "złowieszczą symbolikę". W jednym z komentarzy duchowny bronił pomysłu twierdząc, że sami żołnierze nie protestowali przed taką formą chrztu.
"Czarne plastikowe torby, które były używane jako naczynia do chrztu, były przeznaczone na ładunek '200' (tak Rosjanie opisują zmarłych). Żołnierze rozumieją, gdzie są i co może się wydarzyć, dlatego traktują to jako dane, rzeczywistość, w której parafernalia śmierci nie wprowadzają ludzi w osłupienie" - dodał.
Sprawę nagłośnił serwis "Ukraińska Pravda".