Iran wspiera Rosję ze względu na "Wielkiego Szatana". Ale ma też zaszłość z Ukrainą - zestrzelony samolot

Wiktoria Beczek
Iran ma cały wachlarz powodów, żeby wspierać Rosję w inwazji na Ukrainę, ale ma również zatarg z samą Ukrainą. W styczniu 2020 roku irańska armia zestrzeliła ukraiński samolot ze 176 osobami na pokładzie. Rodziny ofiar wciąż walczą o sprawiedliwość i do niedawna władze w Kijowie wydawały się ich jedyną nadzieją. Aż do wybuchu wojny.

Iran wspiera Rosję w inwazji na Ukrainę, choć nie przyznaje się do tego otwarcie. Władzom w Teheranie przyświeca zasada "wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem", a największym wrogiem Iranu jest "Wielki Szatan", czyli Stany Zjednoczone, jednoznacznie wspierające Ukrainę. Jak pisał na łamach Gazeta.pl Maciej Kucharczyk, Teheran może też próbować w ten sposób wywierać presję na Zachód i zdobyć dodatkowy argument w rozmowach na temat nowego porozumienia i zniesienia sankcji. Rosję opłaca się wspierać również dlatego, że ma prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, co oznacza zdolność blokowania inicjatyw mocarstw wobec Iranu.

Układanie się z Rosją i Zachodem to z pewnością powody kluczowe, ale władze Islamskiej Republiki Iranu mają też osobny spór z Ukrainą. Poboczny, niemal przypadkowy i nieco zapomniany. 

Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Żeby go wyjaśnić, należy sięgnąć pamięcią do początku 2020 roku, kiedy doszło do eskalacji napięcia między Iranem a Stanami Zjednoczonymi. 3 stycznia amerykański dron zabił przebywającego w Iraku najważniejszego irańskiego dowódcę generała Ghassema Sulejmaniego. 8 stycznia w ramach odpowiedzi Iran ostrzelał rakietami amerykańskie bazy w Iraku. Atak trwał od 1:30 w nocy do 4:00 nad ranem lokalnego czasu.

Boeing 737-8KV Ukraine International Airlines wystartował z Teheranu do Kijowa tego samego dnia o 6:12 i runął na ziemię blisko sześć minut później. Na pokładzie lotu 752 było 176 osób - 167 pasażerów i dziewięciu członków załogi. Wszyscy zginęli. 82 ofiary były obywatelami Iranu, a 63 - Kanady. Samolot leciał do Kijowa, ale ostatecznym celem znacznej większości pasażerów była właśnie Kanada.

Iran przyznaje się do zestrzelenia samolotu po trzech dniach

Władze Iranu początkowo przekonywały, że był to wypadek spowodowany problemami technicznymi maszyny. Po trzech dniach przyznały jednak, że prawdą jest to, o czym już poinformowały już służby wywiadowcze Kanady i Stanów Zjednoczonych - samolot został zestrzelony. 

Odpowiedzialność za katastrofę bardzo teoretycznie wziął na siebie szef sił powietrznych Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Teoretycznie, bo gen. Amirali Hadżizadeh nie poniósł żadnych konsekwencji i nadal pełni swoją funkcję. Hadżizadeh w przypływie szczerości przyznał, że Iran od pierwszych minut po katastrofie wiedział, że samolot został rzekomo omyłkowo zestrzelony. 

Generał tłumaczył, że operator wyrzutni rakiet przeciwlotniczych działał pod ogromną presją, bo kilka godzin wcześniej Iran bombardował amerykańskie cele w Iraku. - Taki jest koszt podgrzewania atmosfery w regionie przez Stany Zjednoczone. Tamtej nocy byliśmy przygotowani na konflikt na pełną skalę. Nasz operator błędnie zidentyfikował samolot jako nadlatujący pocisk balistyczny - mówił irański dowódca.

Iran miał rzekomo stworzyć specjalną jednostkę sądową złożoną z wysokich rangą sędziów i ekspertów, by ukarać winnych katastrofie. Po ponad roku zarzuty postawiono rzekomo dziesięciu osobom, ale ani nazwiska, ani wysokość potencjalnej kary nie zostały podane. 

Pisarz, który nie ma już nic do stracenia

Hamed Esmaeilion wyemigrował z rodziną do Kanady w 2010 roku. Jest irańskim dysydentem - dentystą i pisarzem, którego książki zostały w Iranie zakazane w 2014 roku. To wówczas był w Iranie ostatni raz przed katastrofą lotu 752, gdy umierał jego teść. Władze odebrały mu wtedy paszport i przesłuchiwały. Dlatego, gdy rodzinę zaproszono na ślub siostry jego żony, Parisa poleciała do Iranu tylko z 9-letnią córką Reerą. Nie wróciły już do męża i ojca - zginęły w katastrofie lotu 752. 

 

Esmaeilion jest głównym bohaterem filmu "752 nie jest liczbą" Babaka Payami'ego. Zrozpaczony mężczyzna został przewodniczącym i rzecznikiem powstałego kilka miesięcy po katastrofie stowarzyszenia rodzin ofiar. I chociaż długie macki reżimu dosięgają go nawet w Kanadzie, to jest zdeterminowany, by walczyć o sprawiedliwość, bo - jak sam mówi - nie ma już nic do stracenia. 

Determinacja jest mu potrzebna, bo Kanada - kraj, który powinien być najbardziej zainteresowany ukaraniem sprawców - działa opieszale, a władze raczej przychylają się do teorii o tym, że zestrzelenie samolotu pasażerskiego było niecelowe. Ottawa pozwalała też na sytuacje, które budziły słuszną wściekłość rodzin, np. wizytę w Vancouverze syna wiceprezydenta Iranu, kiedy niektórzy członkowie rodzin ofiar od dwóch lat czekali na kanadyjskie wizy. 

 

Raport rodzin ofiar: Iran zestrzelił samolot celowo

W listopadzie 2021 rodziny, to prawdopodobnie pierwszy taki przypadek w historii, opublikowały własny raport na temat katastrofy. Ich zdaniem Iran celowo nie zamknął nieba dla lotnictwa cywilnego, by użyć pasażerów jako ludzkiej tarczy przeciwko potencjalnemu atakowi Amerykanów. Rodziny opierały się m.in. na zdobytych nagraniach rozmów irańskich władz, badaniach sprzętu elektronicznego ofiar i licznych konsultacjach ze specjalistami od spraw lotnictwa. Eksperci są przekonani, że operator systemu rakietowego nie mógł pomylić samolotu pasażerskiego z pociskiem samosterującym, jak twierdzi Iran.

O celowości działań Iranu świadczyć ma też niszczenie dowodów, miejsca tragedii i podawanie sprzecznych informacji. Ponadto badania genetyczne wskazały na mieszanie fragmentów ciał ofiar i występowanie zupełnie "obcych" tkanek. 

Esmaeilion otrzymał m.in. mający należeć do jego żony telefon, który - jak wskazali specjaliści - był rozkręcany i zniszczono w nim elementy pamięci. W końcu wykazano nawet, że sprzęt należał do kogoś innego. Pisarz po wielu miesiącach dostał natomiast jeden z dokumentów Parisy, który omyłkowo trafił do rodziny innej ofiary. 

Ostatecznie zdaniem rodzin ukraiński samolot zestrzelono celowo, a odpowiedzialne są najwyższe irańskie władze. Cel miał być nieprzypadkowy - Ukraina nie jest członkiem NATO, a na pokładzie nie było obywateli Amerykańskich. W obu przypadkach oznaczałoby to prawdopodobnie odwet.

W połowie września stowarzyszenie złożyło w biurze prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego sporządzone na podstawie raportu informacje i dowody na to, że Iran zestrzelił ukraińską maszynę. Rodziny i ich prawnicy domagają się, by MTK przeprowadził śledztwo pod kątem zbrodni przeciwko ludzkości.

Spotkanie w Kijowie dwa dni przed wybuchem wojny

- Ukraina to nasza jedyna szansa. To jedyny kraj, który rozpoczął śledztwo kryminalne. Chcemy więc, żeby Ukraina otrzymała wszystkie dowody. Chcemy, żeby kanadyjska policja federalna brała udział w śledztwie, ale jeśli to się nie stanie, to pojedziemy do Ukrainy sami - mówił w styczniu dysydent.

Esmaeilion tłumaczył, że rodziny chcą się spotkać osobiście z ukraińskimi śledczymi, bo dzielą się poufnymi informacjami, m.in. kontaktami z potencjalnymi informatorami, z którymi policja nie rozmawiała, bo ci kontaktowali się spoza Kanady. 

Kanadyjscy śledczy natomiast nie są chętni, by dzielić się z Ukrainą informacjami, bo kraj nie należy do Sojuszu Pięciorga Oczu, czyli porozumienia instytucji szpiegowskich Australii, Kanady, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Kraje nie mają też ustalonej drogi komunikacji w tego rodzaju sprawach. Policja kanadyjska pracuje nad odpowiednim traktatem, by móc przekazywać wrażliwe dane Ukrainie, ale znów - zdaniem stowarzyszenia rodzin - sprawa się ślimaczy.

Esmaeilion spotkał się w Kijowie ze śledczymi. Wydarzyło się to jednak dwa dni przed agresją Rosji na Ukrainę. Wówczas sprawa samolotu spadła na zdecydowanie dalszy plan. - Wojna wybuchła, kiedy właśnie do czegoś dochodziliśmy. Nie mamy moralnego prawa naciskać na kraj, który traci tysiące ludzi, żeby naszą sprawę uznał za priorytet - mówi w filmie "752 nie jest liczbą".

Pisarz zapewnia jednak, że nie podda się w walce o sprawiedliwość. I poniekąd kontynuuje ją, biorąc udział w trwających obecnie protestach przeciwko reżimowi irańskiemu.

Walka o wolny Iran i sąd nad zbrodniami Republiki Islamskiej  

Jako znana postać w irańskiej diasporze w Kanadzie, Esmaeilion włączył się w organizowanie protestów przeciwko reżimowi. Na początku października szedł na czele około 50-tysięcznego pochodu w Toronto, uczestniczył też w 80-tysięcznym proteście w Berlinie. W rozmowie z Toronto Life mówił, jak bardzo wdzięczny jest irańskim Kanadyjczykom, którzy "chyba jako jedyni nie zapomnieli" o rodzinach ofiar, którzy wciąż dochodzą sprawiedliwości. - Protestujemy przeciwko każdej zbrodni irańskiego reżimu, w tym zestrzeleniu lotu 752 - mówił.

Dysydent podkreśla, że władze Iranu są szczególnie okrutne wobec kobiet, ale każdy Irańczyk w mniejszym lub większym stopniu jest poszkodowany przez reżim. - Ludzie są zmęczeni, nie radzą sobie. Znoszą ciężkie sankcje, inflację i pandemię, która bardzo mocno uderzyła w Iran. Ludzie cierpią przez ideologię, która nie ma żadnego szacunku do ludzkiego życia. Reżim pokazał to przy katastrofie lotu 752 i pokazuje to teraz, popełniając zbrodnie przeciwko młodym - wyjaśniał. 

Długofalowo bliscy ofiar liczą na to, że sprawiedliwości będą dochodzić przed irańskim sądem, gdy krajem przestaną rządzić religijni radykałowie. Stąd też udział w protestach po śmierci Mahsy Amin i walka nie tylko o swoją sprawę, ale o wolny Iran. Esmaeilion ma nadzieję na powstanie sądu, który przywróci sprawiedliwość m.in. ofiarom protestów w 2019 roku, podczas których zginęło co najmniej tysiąc osób, Perskiej Wiosny i obecnych zamieszek. - Taki sąd powinien zająć się wszystkimi zbrodniami Republiki Islamskiej. Tak wyobrażam sobie przyszłość Iranu. Ale obalenie władzy spoczywa na naszych barkach - mówił. 

Więcej o: