W piątek 21 października grupa hakerska "Black Reward" poinformowała o udanym włamaniu do systemów firmy Nuclear Power Production and Development zajmującej się rozwojem energii jądrowej w Iranie. Władze kraju nie zgodziły się jednak na warunki przedstawione przez haktywistów, którzy wspierają trwające od płowy września protesty w Iranie.
Demonstracje organizowane są w związku ze śmiercią 22-letniej Mahsy Amini, która została aresztowana przez policję moralności za "nieodpowiednie nakrycie głowy". W niejasnych okolicznościach kobieta została przetransportowana z aresztu do szpitala w stanie śpiączki. Niestety zmarła. Rodzina 22-latki uważa, że Mahsa była bita przez policjantów. W demonstracjach, które są organizowane w całym kraju, zginąć już mogły co najmniej 122 osoby - według danych międzynarodowych organizacji praw człowieka.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak podaje i24news.tv, irańscy hakerzy udostępnili zhakowane dokumenty w sobotę. W ujawnionych plikach znalazło się m.in. nagranie przedstawiające elektrownię jądrową w nieznanym miejscu. Dodatkowo pojawiły się dokumenty i zapisy rozmów oficjalnych, a także prywatnych między Iranem i Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Poza tym upubliczniono dane identyfikacyjne i dokumenty dotyczące wynagrodzenia inżynierów i pracowników firmy, a także paszporty i wizy irańskich czy rosyjskich specjalistów elektrowni Buszehr.
W sumie grupa "Black Reward" ujawniła 324 maile firmy oraz dokumenty i pliki, które mają w sumie 50 gigabajtow danych. "W przeciwieństwie do Zachodu nie flirtujemy z przestępcami" - napisali członkowie grupy na stronie w mediach społecznościowych.