- Białorusini muszą mieć dostęp do informacji o zachodzących w kraju zagrożeniach, by sami mogli wybrać, jak chcą żyć - powiedział w czwartek 20 października Alaksandr Łukaszenka. Białoruski dyktator przemawiał na spotkaniu z przedstawicielami władz. Głównym tematem rozmów było powstanie Wszechbiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego - nowego organu konstytucyjnego złożonego z przedstawicieli wybranych przez Łukaszenkę, których celem będzie opracowywanie "planów rozwoju gospodarczego i społecznego". Zapowiedział także zmiany dotyczące prawa wyborczego.
- Wybieracie biedę - proszę bardzo. Flaga w rękę i idźcie. Chcecie, żeby było cicho i spokojnie, żebyście i rano, i wieczorem jak pójdziecie pod prysznic, to mogli wykąpać swoje dzieci w ciepłej wodzie, chcecie, żeby wam ciepło było, żeby gaz, ropa i inne rzeczy były, żebyście i rano, i wieczorem coś zjedli, żebyście się ubrali? Jeśli tego chcecie, to zaciśnijcie zęby i róbcie to, co wam mówię - powiedział prezydent Białorusi cytowany przez "Ukraińską Prawdę".
Łukaszenka dodał, że już wcześniej prosił urzędników, by na bieżąco informowali obywateli o ważnych wydarzeniach dziejących się w kraju. Politykowi rzekomo zależy na większej niezależności swoich obywateli.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Na tym jednak nie koniec. Alaksandr Łukaszenka zaczął też mówić o wyborach w 2024 roku. Zapowiedział, że odbędą się one według nowych zasad zmienionej ordynacji wyborczej. - Trzeba zrobić wszystko, by przeciwdziałać próbom dezorganizacji wyborów - mówił i dodał, że "został trochę ponad rok", by te zasady dopracować. - To będzie największa kampania ostatnich lat - stwierdził prezydent Białorusi.
W 2024 roku mieszkańcy Białorusi mają wybrać deputowanych wszystkich szczebli oraz członków Wszechbiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego. Rok później planowane są wybory prezydenckie.
Ostatnie wybory miały miejsce w 2020 roku. W sfałszowanym głosowaniu po raz kolejny wybrany został Alaksandr Łukaszenka, który miał rzekomo zdobyć ponad 80 proc. poparcia. Ogłoszenie wyników doprowadziło do masowych protestów w Białorusi, które były brutalnie tłumione przez służby. Wyniki te zostały uznane jedynie przez państwa reżimowe, a gratulacje Łukaszence przesłali przedstawiciele Rosji, Azerbejdżanu, Chin, Kirgistanu czy Kazachstanu.