- Jestem wojowniczką, nie poddam się - tak w środę (19 października) szefowa rządu Wielkiej Brytanii Liz Truss broniła się w parlamencie przed wezwaniami do dymisji. A już w czwartek ogłosiła rezygnację. Przeciwko jej polityce buntowali się członkowie jej własnej partii. 45 dni rządów Truss obfitowało w błędy, których konsekwencje Brytyjczycy mogli poczuć na własnej skórze, a raczej w portfelach. Jakie są powody odejścia najkrócej urzędującej premierki w historii Zjednoczonego Królestwa?
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
- Nie mogę już sprawować mandatu i nie mogę sprawować władzy powierzonej mi przez Partię Konserwatywną - przekazała Liz Truss w czwartek, ogłaszając swoją dymisję. Trzecia kobieta na stanowisku premierki Wielkiej Brytanii (po Margaret Thatcher i Theresie May) podkreślała, że objęła urząd w czasie "wielkiej niestabilności gospodarczej i międzynarodowej". Stwierdziła, że chciała zapewnić Brytyjczykom stabilność w trudnych czasach. Jej reformy przyniosły jednak pogłębienie kryzysu gospodarczego na Wyspach Brytyjskich.
Jak podaje "The Guardian" mini-budżet Truss, polegający na obniżeniu podatków dla najbogatszych, rozbił rynki. Premierka straciła kluczowych ministrów i poparcie niemal wszystkich posłów swojej partii, a to wszystko w zaledwie 45 dni urzędowania.
Decyzję o dymisji Liz Truss miała podjąć po spotkaniu Grahamem Bradym, przewodniczącym tzw. Komitetu 1922 (parlamentarnej frakcji Partii Konserwatywnej). W trakcie spotkania ustalili, że wybory na nowego szefa partii, który - według zasad obowiązujących w Wielkiej Brytanii - zajmie stanowisko premiera, odbędą się w przyszłym tygodniu. Do tego czasu Truss pozostanie na stanowisku.
Dwa dni przed odejściem Truss swoją rezygnację ogłosiła szefowa brytyjskiego MSW Suella Braverman. Eksperci spekulują, czy decyzja polityczki nie została wymuszona przez członków Partii Konserwatywnej.
W liście rezygnacyjnym napisała, że wysłała oficjalny dokument z osobistego e-maila, co było niezgodne z zasadami. Podkreśliła też, że rząd powołany przez Truss "złamał kluczowe obietnice dane wyborcom" - podało BBC.
Rezygnując Braverman stała się najkrócej piastującą stanowisko szefa brytyjskiej dyplomacji osobą od czasów II wojny światowej. Była szefowa MSW była rywalką Truss w wyborach na szefową partii.
Wcześniej stanowisko stracił minister finansów Kwasi Kwarteng, którego zastąpił Jeremy Hunt.
Badania przeprowadzone w związku z kryzysem zaufania do Liz Truss przez ośrodek YouGov na grupie 530 członków Partii Konserwatywnej wskazywały, że ponad połowa z nich - 55 proc. - oczekiwała rezygnacji premierki. Tylko 38 proc. chciało, żeby pozostała na stanowisku.
YouGov wskazuje, że podobne wyniki (odpowiednio 59 proc. i 36 proc.) uzyskał poprzedni szef rządu Boris Johnson tuż przed swoją rezygnacją.
************