- Nie mogę już sprawować mandatu i nie mogę sprawować władzy powierzonej mi przez Partię Konserwatywną - przekazała Liz Truss, dodając, że objęła urząd w czasie "wielkiej niestabilności gospodarczej i międzynarodowej" i że chciała zapewnić Brytyjczykom stabilność w trudnych czasach.
- Rozmawiałam już z jego wysokością królem, by poinformować go, że rezygnuję - dodała. Przed wygłoszeniem oświadczenia spotkała się z Grahamem Bradym odpowiedzialnym za organizację wyborów lidera Partii Konserwatywnej.
Co do rozmowy z królem - brytyjskie media przypominają niedawne słowa Karola III, który podczas audiencji powitał Truss słowami: "Dear, oh dear. Anyway". Już wtedy zauważalny był jego nikły entuzjazm w stosunku do brytyjskiej premierki.
Liz Truss była premierką od zaledwie 45 dni - to najkrótsza kadencja spośród wszystkich szefów rządu Wielkiej Brytanii. Drugim najkrócej urzędującym premierem był George Canning, który służył 119 dni (zmarł w 1827 roku).
W ostatnich dniach mówiło się o narastającym kryzysie w Partii Konserwatywnej. Od rana kolejni konserwatywni posłowie apelowali do Truss, by podała się do dymisji. Negatywne nastroje wobec brytyjskiej premierki wzmogła dymisja szefowej MSW i doniesienia mediów o tym, że była skonfliktowana z Truss.
Niedawno Truss wycofała się ze swoich obietnic gospodarczych - w tym tego dotyczącego obniżki podatku dla firm. Przekonywała, że nadal trzyma się planu zreformowania gospodarki, przyznała jednak, że jasne jest, iż "część minibudżetu poszła dalej, niż spodziewały się rynki". - Mam już dość. Dość beztalenci głosujących na lidera nie dlatego, że to jest w interesie kraju, ale dlatego, że to w ich interesie, bo dostaną stanowiska - mówił w BBC konserwatywny poseł Charles Walker.
Jeszcze w środę wczesnym popołudniem wydawało się, że dymisja ministra finansów i zrezygnowanie z większości kontrowersyjnego programu gospodarczego pozwolą uzyskać premier Truss nieco czasu. Ale dymisja Suelli Braverman i zamieszanie podczas wieczornego głosowania zmieniły sytuację.
Lider lewicy Keir Stamer skwitował: - Zniszczeń już dokonano. Konserwatyści roztrzaskali gospodarkę.
Według sondaży brytyjska premierka była najgorzej ocenianą szefową rządu w historii. W atmosferze rozczarowania i skandalu z fotelu premiera zrezygnował wcześniej Boris Johnson. Ale sondaże pokazują, ze nawet teraz poparcie dla niego jest większe, niż dla Truss.