Jak czytamy w "Politico", od wybuchu wojny w Ukrainie do Gruzji wjechało około 50 tysięcy Rosjan. Ponadto w ciągu tygodnia od ogłoszenia w Rosji mobilizacji przez jeden punkt kontrolny na granicy przeszło kolejnych 50 tys. obywateli Federacji Rosyjskiej, a 35 tys. Rosjan w tym samym czasie opuściło Gruzję. Dla mieszkańców taki napływ Rosjan przywołuje wspomnienia z 2008 roku - wówczas Rosjanie wjechali do Gruzji pod pretekstem obrony swoich obywateli, dokładnie Abchazów i Osetyńców, którzy wcześniej otrzymali rosyjskie paszporty. Nieoficjalne powody były jednak inne - Rosja chciała w ten sposób przeszkodzić Gruzji w drodze do NATO i UE, co się Putinowi ostatecznie udało. Tą samą przesłanką, rzekomą ochroną swoich obywateli, Rosja kierowała się także, rozpoczynając wojnę w Ukrainie.
W materiale "Politico" pokazano, jak zwykli mieszkańcy Gruzji starają się pokazać Rosjanom, że nie są mile widziani w ich kraju. Na ścianie jednego z barów w Tibilisi widnieje napis, który oddaje hołd ukraińskim żołnierzom: "Rosyjski okręt wojenny, idi na ch*j". Właściciel baru Dedaena stworzył dla rosyjskich gości także specjalny "kwestionariusz wizowy", bez którego nie zostaną wpuszczeni do środka. Rosjanie muszą potwierdzić, że nie głosowali na Putina, że Rosja okupuje terytoria w Gruzji, a Krym jest ukraiński. Muszą być też gotowi na zakrzyknięcie: "Chwała Ukrainie!".
Data Lapauri, właściciel baru Dedaena stwierdził, że do jego obowiązków nie należy to, żeby Rosjanie czuli się w Gruzji "jak w domu". Sam kwestionariusz wprowadził po tym, jak goście z Rosji domagali się obsługi w języku rosyjskim i możliwości płacenia w rublach. - Wielu było agresywnych, połowa odmówiła wejścia po zobaczeniu kwestionariusza. Ale my musimy wiedzieć, że goście, których obsługujemy, nie są naszym wrogiem - powiedział "Politico".
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
W wielu miejscach Gruzji mieszkańcy wywieszają ukraińskie flagi, a w sklepach pojawiają się niebiesko-żółte banery. Rosjanie zaczęli potajemnie zrywać symbole Ukrainy, co nie powstrzymuje Gruzinów przed jasnym przedstawianiem swojego poparcia dla napadniętego przez Rosjan narodu. Rosjanie zresztą ostrzegają się też przed epatowaniem symbolem "Z". "Jest duża szansa, że z powodu takich symboli dostaniesz tu w pysk" - piszą do siebie na Telegramie. Przez Rosjan rosną też koszty najmu. W kilka dni właściciele mieszkań podnoszą ceny najmu z 750 lari (około 1344 zł) na nawet 1300 lari (2305 zł).
Z badań wynika, że z Rosji uciekają przed poborem "młodzi, wykształceni i bogaci". Duża część osób tylko udaje, że nie popiera Putina i wojny w Ukrainie. I chociaż Gruzja w 2012 roku jednostronnie zniosła wizy dla Rosjan, próbując pobudzić turystykę, to teraz coraz więcej osób domaga się przywrócenia reżimu wizowego - za tym opowiada się 66 proc. Gruzinów (na podstawie marcowego sondażu Caucasus Research Resource Centers). Część chce nawet całkowitego zamknięcia granic.
Problem w tym, że rząd kierowany przez Gruzińskie Marzenie jest postrzegany jako trzymający się blisko Kremla i obawiający się wprowadzenia wiz dla Rosjan. Skutkiem takiej polityki jest to, że przeciwnicy Putina - aktywiści, opozycjoniści i działacze społeczni - nie mogą tak łatwo dostać się do Gruzji, jak uciekający przed wojskiem Rosjanie - nawet ci o nacjonalistycznych poglądach.