Drony eksplodowały w poniedziałek nad ranem w centralnej dzielnicy Kijowa. Spod gruzów udało się uratować 19 osób. Według ostatnich doniesień zginęło czterech cywilów. Szef ukraińskiej policji Ihor Kłymenko powiedział, że ofiary w budynku mieszkalnym, w który uderzył dron, to kobieta urodzona w 1963 roku, mężczyzna urodzony w 1955 roku i małżeństwo 34-latków.
W poniedziałek wieczorem Mer Kijowa Witalij Kliczko przekazał na Telegramie, że wśród ofiar była kobieta w szóstym miesiącu ciąży.
"To jest Vika. Była sommelierką w sklepie Goodwine w Kijowie. Jej ciało odnaleziono dziś pod gruzami zniszczonego budynku wraz z mężem i kotem. Vika była w szóstym miesiącu ciąży" - napisała na Twitterze dziennikarka Daryna Antoniuk.
Przed godz. 6 rano w poniedziałek Witalij Kliczko przekazał informację o pierwszej eksplozji w rejonie szewczenkowskim w centralno-zachodniej części stolicy. "Alarm powietrzny trwa. Zostańcie w schronach!" - zaapelował mer miasta. Kilka minut później podał informację o następnym wybuchu, a po godz. 7 o kolejnych.
Rosjanie używają irańskich dronów od września. Wyposażone w kilkudziesięciokilogramowe ładunki wybuchowe maszyny mogą przelecieć do tysiąca kilometrów. Wybuchają po zderzeniu się z celem. Dziś do ataku na Kijów Rosjanie użyli 28 takich maszyn, z których cztery dotarły do celu. Ogółem do dzisiejszych ataków na terenie całej Ukrainy Rosjanie użyli 42 bezzałogowców - kamikadze. 36 z nich udało się zestrzelić.