W ogóle go nie było? Było próbą? Było klęską? Milczenie obu stron po doniesieniach o ukraińskim uderzeniu

Najpierw doniesienia o bardzo intensywnym ukraińskim ostrzale, potem o natarciu wojsk lądowych i finalnie cisza informacyjna. W rejonie Chersonia coś się stało, ale nie ma pewności co dokładnie. Ukraińcy milczą, a Rosjanie świętują zwycięstwo.

Niejasne wydarzenia miały swój początek w sobotę. Pojawiły się wówczas doniesienia, że jeszcze przed świtem Ukraińcy rozpoczęli bardzo intensywny ostrzał rosyjskich pozycji. Jakoby najsilniejszy widziany w tym rejonie od dawna. Zwłaszcza na północy terenów kontrolowanych przez Rosjan, gdzie na początku października miało miejsce udane ukraińskie uderzenie.

Po ostrzale wczesnym rankiem do akcji miały ruszyć ukraińskie wojska zmechanizowane, atakując na tej samej osi, na której atakowały uprzednio. Od północy na rosyjskie pozycje w rejonie Mylowe nad Dnieprem po Borozenskie dalej na zachód. I to by było tyle z informacji na ten temat.

Brak dowodów na sukces i na klęskę

Minęły już ponad dwie doby i nie ma sygnałów wskazujących na jakieś przełamanie frontu czy trwające intensywne walki. Ukraińskie wojsko oficjalnie wystosowało apel do mediów i internautów o nieinformowanie na temat przebiegu walk. Cisza informacyjna ma chronić przed przypadkowym zdradzeniem jakichś istotnych informacji dla Rosjan. Ukraińcy wystosowywali takie same apele jeszcze pod koniec sierpnia, kiedy pierwszy raz na większą skalę zaczynali atakować rosyjskie pozycje w rejonie Chersonia.

Jednak żadnych informacji na temat przebiegu walk nie publikują też Rosjanie. Kiedy na początku października Ukraińcy przerwali front na północy obwodu chersońskiego, to rosyjskie źródła były pełne doniesień o katastrofie i precyzyjnie relacjonowały szybkie postępy Ukraińców. Teraz nic takiego się nie dzieje. Rosyjski bloger Rybar, który jest naczelnym "mapkowym" po tamtej stronie barykady i regularnie pokazuje na swoich mapach wydarzenia niekorzystne z punktu widzenia swojego wojska, teraz tego nie robi. Według jego relacji Ukraińcy rzeczywiście próbowali zaatakować w weekend, ale zostali zatrzymani i ponieśli poważne straty.

Według źródeł prorosyjskich Ukraińcy zaatakowali w sobotę rano, ale zostali odrzuceni z ciężkimi stratami. Dowodów zdjęciowych brakWedług źródeł prorosyjskich Ukraińcy zaatakowali w sobotę rano, ale zostali odrzuceni z ciężkimi stratami. Dowodów zdjęciowych brak Fot. Rybar/Telegram

Mapa w większej rozdzielczości

Do twierdzeń na temat klęsk ukraińskiego wojska padających ze strony mocno prorosyjskich blogerów należy podchodzić jednak ostrożnie. W ich relacjach Ukraińcy nieustannie ponoszą klęski, tracą mnóstwo ludzi i sprzętu, a ich morale jest coraz gorsze. Pomimo tego to rosyjskie wojsko częściej się cofa.

Raport z sytuacji na froncie w UkrainieKontratak Rosjan spalił na panewce i starają się murować front

W tej konkretnej sytuacji na północy obwodu chersońskiego można jednak bezpiecznie założyć, że nie trwa żadne duże i skuteczne uderzenie Ukraińców. Gdyby coś poważnego się działo, to pomimo apeli ukraińskiego dowództwa, informacje by się przedostawały. Teraz jest totalna cisza. Opcje są trzy:

  • Ukraińcy tak naprawdę w ogóle nie zrobili nic specjalnego w weekend, poza przeprowadzeniem cięższego ostrzału rosyjskich pozycji w sobotę rano
  • Ukraińcy przypuścili kilka ograniczonych ataków w celu wybadania nowych rosyjskich pozycji obronnych, napotkali zdecydowany opór i się cofnęli, nie rzucając do walki sił głównych
  • Ukraińcy ponieśli ciężką klęskę podczas zakrojonego na dużą skalę natarcia

Ostatnią opcję można raczej odrzucić, ponieważ nie ma na to żadnych dowodów zdjęciowych. Gdyby Rosjanie rzeczywiście zadali ciężkie straty Ukraińcom i utrzymali swoje pozycje, to mieliby szansę pokazać masy rozbitego ukraińskiego sprzętu oraz poległych żołnierzy. Nic takiego się nie pojawiło w sieci. Odrzucając drugą skrajność, pozostaje opcja pośrednia, czyli jakieś ograniczone walki miały miejsce.

W wojskowości istnieje taka koncepcja jak "rozpoznanie bojem". Oznacza w uproszczeniu wysłanie ograniczonych sił w kierunku znanych pozycji przeciwnika. Nie z zamiarem zdecydowanego ataku i przebicia się za wszelką cenę, ale ostrożnego nawiązania walki i sprawdzenia reakcji przeciwnika. Kiedy takie rozpoznanie napotyka na silny opór, to się po krótkiej walce wycofuje. Jeśli się okaże, że po ciężkim ostrzale artyleryjskim przeciwnik gdzieś nie stawia oporu albo jest tylko symboliczny, to na wrażliwy punkt rzuca się dodatkowe siły z zamiarem przedarcia się przez obronę i rozpoczęcia właściwego uderzenia. Być może coś takiego stało się w ten weekend i Ukraińcy po napotkaniu zdecydowanego oporu postanowili się cofnąć. Rozpoznanie bojem to ryzykowna zagrywka, bo narażająca atakujących na straty, jeśli natrafią na znacznie silniejszy i lepiej zorganizowany opór niż się spodziewali. Nie wszystko da się jednak zrobić z bezpiecznej odległości, więc czasem nie ma alternatywy.

Rosjanie nie mają dobrej perspektywy

Ukraińcy mają ten komfort w rejonie Chersonia, że nie muszą się ścigać z czasem. Jeśli przyjmiemy, że w weekend rzeczywiście miała miejsce próba wybadania Rosjan zakończona odwrotem, to nie była jakąś wielką porażką (o ile Ukraińcy nie ponieśli ciężkich strat, ale nie ma na to dowodu). Ot spróbują jeszcze raz w innym miejscu albo w tym samym, po dłuższym przygotowaniu artyleryjskim. Rosjanie nie są w stanie szybko wzmocnić w tym rejonie sił albo rozbudować pozycji obronnych, bo ich sytuacja zaopatrzeniowa jest trudna. Mosty przez Dniepr zniszczone lub uszkodzone. Zaopatrzenie jest transportowane promami, śmigłowcami i przez prowizoryczny most po zaporze Kachowka. Dodatkowo sytuację komplikuje poważnie uszkodzony most Krymski, przez który jechało koleją prawie wszystko, co potem dostawał front w obwodzie chersońskim. Teraz Rosjanie głównie konsumują już wcześniej zgromadzone zapasy. Jeśli ruch kolejowy w większej skali nie zostanie niebawem wznowiony przez most Krymski, to sytuacja w rejonie Chersonia może się zrobić dla rosyjskiego wojska bardzo trudna. Ukraińcy nie muszą się więc specjalnie śpieszyć. Prognoza pogody nie wskazuje na jej załamanie i intensywne opady, które utrudniłyby to, co ukraińskie wojsko lubi najbardziej: rajdy polnymi drogami albo wręcz bezdrożami.

Pożar cystern kolejowych gaszono wodą zrzucaną ze śmigłowcówSposobów ataków na most było mnóstwo, ale wszystko wskazuje na ciężarówkę

W ubiegłym tygodniu w rozmowie z "Financial Times" anonimowi przedstawiciele zachodnich służb wywiadowczych/wojska twierdzili, że sytuacja w obwodzie chersońskim jest taka, iż Ukraińcy są w stanie w ciągu tygodnia wpędzić Rosjan do Dniepru. Brzmi to bardzo optymistycznie, bo jednak rosyjskie wojska w tym rejonie od sierpnia bronią się raczej zdecydowanie i skutecznie. Pytanie, czy nie są rzeczywiście blisko punktu załamania, za którym jest tylko bezładna ucieczka i panika w rodzaju tego, co się wydarzyło w obwodzie charkowskim we wrześniu. Przekonamy się najpewniej w ciągu kilku najbliższych tygodni, przed nastaniem jesiennych deszczy.

Dla Ukraińców odbicie obwodu chersońskiego ma ogromne znaczenie. Nie tylko polityczne. Rosyjskie oddziały nie będą w stanie sprawnie się wycofać przez Dniepr. Na pewno wiele oddziałów straci ciężki sprzęt i poniesie poważne straty. Będą wymagały reorganizacji i odtworzenia, zanim znów trafią na front. Tymczasem Ukraińcy zajmą bardzo dogodną do obrony linię Dniepru, którą będą mogli obsadzić niewielkimi siłami. Większą część kilkunastu brygad skupionych teraz w rejonie Chersonia, będą mogli przerzucić na wschód. Byłoby to szybkie i poważne wzmocnienie, które na wybranych kierunkach istotnie zmieniłoby stosunek sił na niekorzyść Rosjan.

Zobacz wideo
Więcej o: