- To jest zwykły atak terrorystyczny, ludobójstwo ze strony Rosji - tak wydarzenia z poniedziałkowego poranka komentował w rozmowie z dziennikarzami mer Kijowa Witalij Kliczko.
Jak dodał, do ataku doszło w centrum miasta, gdzie "mieszkają bezbronni ludzie, cywile" i gdzie "nie ma żadnych wojskowych". Z informacji przekazanych przez Kliczkę wynika, że jedna osoba, którą wyciągnięto spod ruin, nie przeżyła ataku. Trzy osoby zostały ranne i trafiły do szpitala.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Trwają prace poszukiwawcze kolejnych osób, co najmniej jedna osoba może znajdować się pod gruzami - mówił Kliczko.
- Niech cały świat popatrzy, jak zachowują się rosyjscy terroryści. [...] Rosjanie chcą Ukrainy bez Ukraińców, dlatego mordują naszych cywilów - komentował.
Według Kliczki w kierunku Kijowa leciało 28 dronów. Część z nich została zestrzelona.
Przed godz. 6 rano w poniedziałek Witalij Kliczko przekazał informację o pierwszej eksplozji w rejonie szewczenkowskim w centralno-zachodniej części stolicy. "Alarm powietrzny trwa. Zostańcie w schronach!" - zaapelował mer miasta. Kilka minut później podał informację o następnym wybuchu, a po godz. 7 o kolejnych.
"W wyniku ataku dronów w budynku niemieszkalnym w kijowskim rejonie szewczenkowskim wybuchł pożar. Działa tam straż pożarna. Kilka budynków mieszkalnych zostało uszkodzonych. Lekarze są na miejscu" - przekazał Kliczko przed godz. 6.30.
Po godz. 9 mer Kijowa informował o łącznie 18 osobach uratowanych spod gruzów.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>