W sobotę w więzieniu Evin w Teheranie wybuch pożar. W tym zakładzie przetrzymywani są więźniowie polityczni oraz osoby z podwójnym obywatelstwem. Jak alarmowali dziennikarze i aktywiści, trafiło tam również wiele osób zatrzymanych po ostatnich protestach w kraju.
- Drogi prowadzące do więzienia Evin zostały zamknięte dla ruchu. Jest tu wiele karetek. Wciąż słychać strzały - powiedział jeden ze świadków w rozmowie z Reuterem. Inna z osób w rozmowie z dziennikarzami relacjonowała, że rodziny więźniów zgromadziły się przed głównym wejściem do więzienia. - Widzę ogień i dym. Mnóstwo sił specjalnych. Karetki też tu są - dodała.
Władze Iranu w najnowszych komunikatach poinformowały, że w wyniku pożaru zginęły cztery osoby, a 16 zostało rannych. Jak przekazuje Agencja Reutera, dwie z nich mają być w stanie krytycznym. Jako przyczynę śmierci zmarłych więźniów podano zatrucie dymem.
Władze Iranu przekazały także, że zakład został podpalony "w trakcie walk pomiędzy skazanymi za przestępstwa finansowe i kradzież". Jak poinformowano, dokładnie przyczyny zdarzenia będą wyjaśniane.
Na nagraniach wyemitowanych w państwowej telewizji władza pokazała strażaków podczas inspekcji dachu zakładu uszkodzonego przez ogień. Pokazano również więźniów, którzy mają rzekomo spokojnie spać na swoich oddziałach - informuje Reuters.
Amerykańskie media przypominają, że w tym więzieniu przebywa m.in. Siamak Namazi. Posiadający obywatelstwo USA mężczyzna oskarżany jest przez irańskie władze o szpiegostwo.
"Cieszę się, że mogę poinformować, iż Siamak Namazi rozmawiał ze swoją rodziną. Jest bezpieczny i został przeniesiony do bezpiecznego obszaru więzienia Evin" - poinformował Jared Genser, prawnik zajmujący się prawami człowieka.
"Wszystkie kraje zachodnie, których obywatele są w więzieniu Evin, muszą natychmiast wezwać Republikę Islamską i pociągnąć ją do odpowiedzialności" - napisała w mediach społecznościowych irańska dziennikarka Masih Alinejad. Dodała, że życie więźniów jest zagrożone.
"Iran ponosi pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo naszych niesłusznie przetrzymywanych obywateli, których należy natychmiast uwolnić" - napisał na Twitterze Ned Price, rzecznik Departamentu Stanu USA.
Zapytany o pożar więzienia, Joe Biden powiedział reporterom podczas podróży kampanijnej do Portland, że irański rząd jest "opresyjny" i "zaskoczony odwagą irańskich protestujących".
Prezydent USA stwierdził, że jest oszołomiony masowymi protestami w Iranie. - Chcę, abyście wiedzieli, że stoimy po stronie obywateli, odważnych kobiet Iranu - powiedział amerykański przywódca na uczelni w Irvine w Kalifornii, zwracając się do grupy protestujących, która zgromadziła się na miejscu i trzymających transparenty z hasłem "Wolny Iran".
- Oszołomiło mnie to, co obudziło się w Iranie. Obudziło się coś, co - jak sądzę - nie zostanie uciszone na długi, długi czas - mówił Joe Biden. Podkreślił, że kobiety na całym świecie są prześladowane na różne sposoby, ale powinny móc nosić w imię Boga to, co chcą nosić. Prezydent USA dodał także, że Iran musi zaprzestać przemocy wobec własnych obywateli po prostu korzystających ze swoich podstawowych praw.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W odpowiedzi na wypowiedź prezydenta USA rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Iranu Nasser Kanaani powiedział, że "Joe Biden, wtrącając się w irańskie sprawy państwowe, wspiera protesty".
- W ostatnich dniach amerykańska administracja desperacko próbuje pod różnymi pretekstami podsycać niepokoje w Iranie - dodał rzecznik.
W Iranie od pięciu tygodni trwają masowe protesty po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, zatrzymanej przez policję do spraw moralności. Według działającej na emigracji organizacji Iran Human Rights, w starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło przeszło 200 osób, w tym 23 dzieci. W protestach uczestniczą głównie młode kobiety, które zrywają chusty z głów i skandują antyrządowe hasła.