W mediach społecznościowych włoscy dziennikarze opublikowali zdjęcie z notatkami Silvio Berlusconiego. Na zapiskach widać imię i nazwisko Giorgii Meloni, a pod nim cztery słowa określające kandydatkę na nową premier. "Zadufana, apodyktyczna, arogancka, zaczepna" - takimi epitetami określił ją były premier. Pojawiło się też piąte "śmieszna", ale zostało przekreślone.
Berlusconi miał tę notatkę podczas czwartkowego, burzliwego głosowania w Senacie. Wówczas senatorowie wybierali nowego przewodniczącego włoskiego Senatu, którym został Ignazio La Russa z partii Braci Włosi (wybrany dzięki kilku głosom opozycji).
Związani z ugrupowaniem byłego premiera politycy nie wzięli udziału w głosowaniu na znak protestu. Meloni zawetowała kandydatów tej partii na ministrów.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Następnego dnia po głosowaniu La Russa domagał się od Berlusconiego, aby stwierdził, że notatka jest nieprawdziwa. - Przyznaj, że to fałszerstwo - apelował do byłego premiera. - On musi to zadeklarować, ja sam nie mogę tego powiedzieć - dodał polityk związany z ugrupowaniem Giorgii Meloni, cytowany przez Rai News.
Lider Forza Italia pozostaje nieugięty i wciąż milczy. Zdaniem włoskich mediów z Villi Grande, gdzie "zamknął się" Berlusconi, wypływa komunikat "Teraz to Meloni musi dać sygnał".
Meloni zaś, jak zauważają dziennikarze, zdaje się nie przejmować postawą weterana włoskiej polityki i nadal pracuje nad składem rządu. Stwierdziła jedynie, że w notatkach Berlusconiego zabrakło jednej uwagi - "nie ulega szantażom".
Kandydatka na nową premier Włoch nie ma zamiaru zmieniać ustalonego schematu, a co za tym idzie również podziału ministerstw. Jednak, jak zaznacza RIA News Meloni musi się liczyć nie tylko z napięciem wokół rządu, ale także z chaosem wewnątrz partii.