ISW: Władimir Putin zawiesza mobilizację. Zamiast niej będzie pobór do wojska

Władimir Putin ogłosił zawieszenie mobilizacji wojskowej, aby rozpocząć odłożony jesienny cykl poboru do wojska - przekazał amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). W ramach tej akcji planuje się powołanie około 120 tys. mężczyzn.

Władimir Putin ogłosił w piątek na konferencji prasowej na zakończenie szczytu w Astanie (Kazachstan), że ogłoszona przez niego 21 września tak zwana częściowa mobilizacja wojskowa zakończy się w przeciągu dwóch tygodni. Zapewnił również, że nie ma w planach jej kontynuacji. Warto jednak przypomnieć, że przed jej ogłoszeniem pojawiały się już podobne zapewnienia.

Władimir Putin zawiesza mobilizację. Będzie jesienny pobór do wojska

Według Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) Putin ogłosił zakończenie częściowej mobilizacji, aby za około dwa tygodnie rozpocząć odłożony w czasie jesienny cykl poboru do wojska. ISW przypomina, że Putin wcześniej przełożył pobór z 1 października na 1 listopada, prawdopodobnie dlatego, że częściowa mobilizacja obciążyła rosyjską biurokrację wojskową. "Putin prawdopodobnie musi więc wstrzymać lub zakończyć częściową mobilizację, aby zwolnić zasoby biurokratyczne na potrzeby poboru" - piszą analitycy.

Pobór nowych rekrutów w Federacji Rosyjskiej odbywa się co roku. Szkolenie trwa 12 miesięcy i zgłosić się na nie muszą mężczyźni w wieku od 18 do 27 lat. Zazwyczaj tym samym dekretem, co pobór, prezydent Rosji kończy służbę wojskową tych poborowych, których czas służby wojskowej dobiegł końca.

W przeciwieństwie do poboru mobilizacja ogłoszona 21 września przez Putina odbywała się w ekspresowym tempie. Według wielu doniesień na front mieli trafiać żołnierze zmobilizowani nawet mniej niż miesiąc wcześniej, bez odpowiedniego przeszkolenia (powinno ono w przypadku mobilizacji trwać kilka miesięcy). Mobilizacja obejmuje również szerszy zakres wiekowy - w jej ramach do wojska rosyjskiego mieli trafiać mężczyźni do 50. roku życia.

Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Amerykański think tank zwrócił uwagę, że jesienny pobór przewiduje powołanie 120 tys. mężczyzn w Rosji (to o 7 tys. mniej niż jesienią 2021 roku), ale aneksja okupowanych obszarów Ukrainy zmienia sytuację poborowych. Rosyjskie prawo zabrania bowiem wysyłania żołnierzy poborowych za granicę, ale Moskwa uważa teraz tereny okupowane za swoje, a więc legalizuje użycie poborowych na linii frontu.

"Być może Putin planuje, by zmobilizowany personel wypełnił luki na frontach na tyle długo, aby jesienni poborowi mogli przejść szkolenie i sformować dodatkowe jednostki, które w 2023 roku zwiększą siłę bojową Rosji" - oceniają analitycy.

Białoruś przyłączy się do wojny? Nie ma żadnych oznak

Amerykańscy analitycy poddali analizie również możliwość przystąpienia Białorusi do wojny w Ukrainie. ISW przypomina, że zarówno ukraińscy, jak i zachodni urzędnicy powtarzają, że nie zaobserwowali oni żadnych oznak przygotowań do białoruskiej inwazji na Ukrainę, mimo doniesień o wprowadzeniu przez Alaksandra Łukaszenkę reżimu "operacji antyterrorystycznej".

W ocenie Instytutu połączone siły białoruskie i rosyjskie nie dokonają inwazji na Ukrainę z terytorium Białorusi. "Siły rosyjskie nadal zmniejszają swoje możliwości bojowe [...] po prostu nie mają efektywnych bojowo oddziałów zmechanizowanych, które mogłyby uzupełnić białoruski atak na północną Ukrainę, a już na pewno nie do przeprowadzenia zmechanizowanego najazdu na Kijów" - ocenia ISW.

Zdaniem analityków włączenie się w konflikt wojsk Łukaszenki jest mało prawdopodobne ze względu na "ryzyko wewnętrzne, jakie stanowiłoby to dla utrzymania jego reżimu, a także niską jakość białoruskich sił zbrojnych". "Władimir Putin raczej wykorzystuje obawy o płynące zaangażowanie Białorusi w wojnę, aby przycisnąć wojska ukraińskie do północnej granicy z Białorusią" - pisze amerykański think tank.

Zobacz wideo Gen. Bieniek: Rosja ma potencjał ludnościowy, może zmobilizować ponad 300 tys. ludzi

Putin o zmasowanych atakach na Ukrainę. ISW o kurczącym się arsenale Rosji

"Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył 14 października, że nie ma obecnie potrzeby dokonywania dalszych masowych uderzeń na Ukrainę. Putin twierdził, że siły rosyjskie uderzyły w 22 z 29 zamierzonych celów i że teraz mają nieokreślone 'inne zadania' do wykonania" - relacjonuje ISW.

Jak wyjaśniają analitycy, oświadczenie Putina prawdopodobnie miało na celu złagodzenie nastrojów wśród prowojennych blogerów, którzy sprzeciwiają się ograniczeniu kosztownej kampanii rakietowej. Rosyjscy blogerzy militarni w dużej mierze chwalili wznowienie ataków na ukraińskie miasta, ale ostrzegali, że krótka kampania będzie nieskuteczna.

Zdaniem ekspertów ISW oświadczenie Putina potwierdza poprzednią ocenę, że Putin wiedział, że nie będzie w stanie utrzymać uderzeń rakietami o wysokiej intensywności przez długi czas z powodu kurczącego się arsenału precyzyjnych pocisków. Warto zaznaczyć, że minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow opublikował 14 października na Twitterze grafikę, z której wynika, że z przedwojennego zapasu 1844 pocisków rosyjskich pozostało 609. Wizualizację skwitował hasłem "demilitaryzacja Rosji".

Ukraiński Sztab Generalny poinformował, że 14 października siły rosyjskie kontynuowały ataki rakietami manewrującymi, lotnictwem, dronami kamikaze i rakietami przeciwlotniczymi na ukraińską infrastrukturę krytyczną w obwodzie kijowskim, Zaporożu, Mikołajowie i innych obszarach obwodu mikołajowskiego. Tymczasem rosyjskie ministerstwo obrony stwierdziło 14 października, że siły rosyjskie zaatakowały ukraińskie elementy dowodzenia i kontroli oraz infrastrukturę energetyczną w obwodach kijowskim i charkowskim za pomocą pocisków morskich, informuje ISW. Jak wskazuje think tank raporty te pokazują niższe tempo uderzeń niż 84 uderzenia pociskami manewrującymi, do których doszło 10 października.

Moskwa kontynuuje "rusyfikację" ukraińskich dzieci

ISW zauważył również, że władze rosyjskie kontynuują "rusyfikacyjne" programy społeczne skierowane do ukraińskich dzieci. Powołując się na jeden z lokalnych rosyjskich serwisów, analitycy piszą, że w czwartek 24 sieroty z obwodu ługańskiego przybyły do Nowosybirska do rosyjskich rodzin zastępczych.

Instytut Studiów nad Wojną przypomina, że wcześniej informował, iż takie przymusowe deportacje ukraińskich dzieci do Rosji mogą stanowić naruszenie konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Zdaniem instytutu władze w okupowanym przez Rosję Mariupolu podobno naciskają również na ukraińskich nastolatków, by wstępowali do tzw. Gwardii Młodzieżowej - dziecięcej organizacji paramilitarnej, która promuje antyukraińskie nastawienie.

Doradca mera Mariupola Petro Andruszczenko przekazał w piątek, że umundurowani członkowie Gwardii Młodzieżowej "odwiedzili" ukraińską szkołę i dali dzieciom tydzień na rozważenie możliwości wstąpienia do grupy. "Przymusowe angażowanie ukraińskich dzieci w programy militaryzacji młodzieży wpisuje się w szersze programy rusyfikacji, mające na celu wymazanie ukraińskiej tożsamości w okupowanych przez Rosję częściach Ukrainy" - zauważa ISW.

Więcej o: