W Pradze przeprowadzono "referendum" ws. przyłączenia Królewca. "Wakacje 2023 nad Bałtykiem"

Fikcyjne referendum w sprawie przyłączenia obwodu kaliningradzkiego do Republiki Czeskiej przeprowadzono przed rosyjską ambasadą w Pradze. Akcja miała związek z żartami o "czeskim" Królewcu, które pojawiły się w internecie jako odpowiedź na pseudoreferenda zorganizowane przez Rosjan na okupowanych terytoriach Ukrainy. W trakcie wydarzenia zbierano pieniądze na zakup sprzętu dla ukraińskiej armii.

Na początek czeski hymn, po nim wystąpienia uzasadniające aneksję, a potem głosowanie na kartach z pytaniem: "Czy zgadzasz się na przyłączenie kraju królewieckiego do Republiki Czeskiej, która wyzwoliła były obwód kaliningradzki?".

Organizator happeningu, Tomasz Kotrousz, powiedział Polskiemu Radiu, że choć akcja wyśmiewa działania Rosjan, to ma też poważny wymiar. - Poprzez satyrę chcemy zwrócić uwagę na to, że referenda zorganizowane na terytorium Ukrainy były nielegalne i niesprawiedliwe - podkreślił Kotrousz.

Niektórzy uczestnicy happeningu przynieśli ze sobą transparenty. Widniały na nich napisy: "Królewiec jest czeski", "Litwa naszym najlepszym sąsiadem" czy "Wakacje 2023 nad Bałtykiem".

Biorący udział w wydarzeniu podkreślali w rozmowie z korespondentem Polskiego Radia, że przyszłość Ukrainy nie jest Czechom obojętna: "Żarty żartami, ale przede wszystkim chodzi o Ukrainę. Stwierdziliśmy, że to dobra forma protestu. A gdybyśmy przy okazji uzyskali dostęp do morza, to byłby to bonusowy punkt".

Zobacz wideo Zełenski zwrócił się do Rosjan: Trzymajcie się z dala od naszej ziemi, naszej duszy i naszej kultury.

 - To jest najlepsze ucieleśnienie czeskiego humoru  - dodał Wiktor, student z Polski.

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

W fikcyjnym referendum, którego wyniki były znane jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, aneksję Królewca poparło 98 procent głosujących.

Czesi tłumaczą, dlaczego "anektowali" Kaliningrad

W ubiegłym tygodniu czeski eurodeputowany, Tomáš Zdechovský, udostępnił na swoim Twitterze humorystyczną mapkę stworzoną przez polskiego internautę. Pokazuje ona fikcyjny podział Kaliningradu między Polskę a Czechy (z podpisem: "Czas podzielić Kaliningrad tak, aby nasi bracia Czesi mieli w końcu dostęp do morza"). "Zaanektowany" Kaliningrad ma nosić nazwę Královec. Czesi masowo podchwycili pomysł i zaczęli nawiązywać do przeprowadzonych w Ukrainie pseudoreferendów. Stworzyli nawet profil Královca na Twitterze. "Witamy na oficjalnym profilu Královca. Po udanym referendum 97,9 proc. mieszkańców Kaliningradu zdecydowało się połączyć z Czechami i zmienić nazwę Kaliningradu na Královec" - można przeczytać na profilu "nowego terytorium". 

Eurodeputowany Tomáš Zdechovský w rozmowie z Gazeta.pl przekazał, że jest to "odpowiedź na nielegalną aneksję regionów Ukrainy, której żaden kraj zachodni nie traktuje poważnie". 

- Nie boimy się Moskwy i chcemy przekazać, że wciąż stoimy za Ukrainą. Jesteśmy dobrzy w trollowaniu. Mamy sporo doświadczeń z Rosjanami - zdobyliśmy je przez lata okupacji. Możemy sobie na to pozwolić - dodał.

Więcej o: