Tajlandia. Trzylatka przeżyła atak na przedszkole. Pyta o swojego najlepszego przyjaciela

Trzyletnia Emmy jest jedyną osobą, która nie ucierpiała w ataku byłego policjanta na przedszkole w Tajlandii. - Cały czas chce chodzić do przedszkola, musimy jej powtarzać, że jest nieczynne. Jest za mała, żeby zrozumieć pojęcie śmierci - opowiada matka dziewczynki.

Historię trzyletniej dziewczynki opisują zachodnie media. W artykule BBC dziewczynka występuje jako Emmy, natomiast w depeszy Associated Press przedstawiona jest pełnym imieniem i nazwiskiem - Paweenuch Supholwong. Dziewczynka uczyła się w przedszkolu w Nong Bua Lamphu w Tajlandii. W czwartek do placówki wszedł uzbrojony były policjant i zabił tam 34 osoby, w tym ponad 20 małych dzieci.

Zobacz wideo Viktor Orban wybuczany w Pradze

Trzylatka ocalała z ataku na przedszkole w Tajlandii. "Myślała, że jej koledzy śpią"

Emmy jest jedyną osobą, która nie ucierpiała w wyniku ataku. Oprócz niej przeżyło jeszcze tylko jedno dziecko - jak podaje AP odniosło poważne obrażenia i pozostaje w szpitalu. 

BBC relacjonuje, że trzylatka należała do 11-osobowej klasy. Niedługo przed atakiem grupa była zajęta rysowaniem. Około godziny 10 lokalnego czasu, czyli dwie godziny przed atakiem, opiekunowie wysłali rodzicom zdjęcia uśmiechniętych dzieci. Gdy mężczyzna wszedł do przedszkola, maluchy spały. 

"Nie jest jasne, w jaki sposób przeżyła. Znaleziono ją obudzoną, zwiniętą przy ciałach swoich kolegów z klasy" - pisze o Emmy BBC.

Przedszkole (zdjęcie ilustracyjne) Tajlandia. Atak w przedszkolu. Nie żyje ponad 30 osób

- Nie miała pojęcia, co się dzieje, gdy się obudziła - opowiada Somsak Srithong, dziadek dziewczynki. - Myślała, że jej koledzy jeszcze śpią. Policjant zakrył jej twarz i zabrał jak najdalej od krwi - dodaje 59-latek.

BBC opisuje, że matce Emmy początkowo przekazano, że zginęły wszystkie dzieci z placówki. - W końcu udało nam się przeprowadzić rozmowę wideo i poczułam błogą ulgę - opowiada Panompai Srithong.

Dziewczynka ciągle wypytuje o swojego najlepszego przyjaciela z przedszkola. - Babcia w końcu jej powiedziała, że wszyscy jej przyjaciele i nauczycielka nie żyją, a przedszkole jest zamknięte - mówi jej matka. - Cały czas chce chodzić do przedszkola, musimy jej powtarzać, że jest nieczynne. Jest za mała, żeby zrozumieć pojęcie śmierci - dodaje. 

Zbrodnia w przedszkolu w Tajlandii. Nie żyją 34 osoby

W czwartek uzbrojony w pistolet mężczyzna otworzył ogień w przedszkolu w północno-wschodniej części Tajlandii. Zginęło 37 osób, 24 z nich to dzieci. Napastnik popełnił samobójstwo.

Napastnikiem okazał się były policjant, zwolniony ze służby ze względu na narkotyki. Jak podała lokalna policja, mężczyzna wszedł do przedszkola, gdzie znajdowało się około 30 dzieci, około południa. Zastrzelił opiekunki, w tym jedną w zaawansowanej ciąży. Pośród ofiar śmiertelnych jest 22 dzieci.

Władimir Putin Nurkowie badają uszkodzenia Mostu Krymskiego. Putin: Wzmocnić ochronę

Napastnik - według informacji przekazanych przez policję - zastrzelił też własną żonę i dziecko, po czym popełnił samobójstwo. Wcześniej podawano, że zbiegł z miejsca zdarzenia, a policja informowała o pościgu.

Tajlandia pod względem liczby posiadanej broni na mieszkańca wyróżnia się na tle pozostałych państw Azji Południowo-Wschodniej. Tym nie mniej do masowych mordów nie dochodzi tam często. W 2020 roku spór o nieruchmość popchnął tajlandzkiego żołnierza do użycia broni palnej. Mężczyzna zabił wówczas 29 osób, a ranił prawie 60.

Więcej o: