Na miasto Zaporoże spadło w nocy siedem rosyjskich rakiet. Ataki powtórzyły się także rano. Pod gruzami wielopiętrowych domów znajdują się ludzie. Trwa tam akcja ratunkowa. Wiadomo już o dwóch ofiarach śmiertelnych, ale może być ich więcej. Co najmniej 10 osób zostało rannych.
W rozmowie z BBC mieszkanka miasta przekazała, że w jednym z budynków, który się zawalił, są jej krewni - starsi ludzie. - Niewiele jest nadziei, że żyją. Dlaczego [Rosjanie - red.] nam to robią? Co próbują udowodnić? Zabijają starych ludzi. Dlaczego? Po co? - pytała.
Jak mówią świadkowie zdarzenia, eksplozje były bardzo silne. - Moje dzieci były przerażone. Wyleciały szyby. Córka tak się przestraszyła, że ukryła się w kącie i nie mogłem jej wyciągnąć. Powiedziałam jej, żeby do mnie przyszła, a ona: "Nie mamo, boję się" - opowiedziała BBC inna mieszkanka miasta. - Nie rozumiem, jak mogli to zrobić. Tu byli zwykli ludzie, dzieci. Nic nie zrobiliśmy. Dlaczego tak nas torturują? - dodała kobieta.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Do ostrzału odniósł się szef ukraińskiego resortu spraw zagranicznych. "W nocy siedem rosyjskich pocisków uderzyło w ludzi śpiących spokojnie w swoich domach w Zaporożu. Więcej spadło w ciągu dnia. Rosjanie celowo uderzają w cywilów, by siać strach. Rosyjski terror musi zostać powstrzymany - bronią, sankcjami i pełną izolacją" - napisał Dmytro Kułeba.
Rosjanie atakowali też Charków. Tam użyli irańskich dronów Shahed-136. Trzy osoby zostały ranne. Za pomocą dronów-kamikadze rosyjska armia atakowała też na południu kraju, m.in. w obwodzie mikołajowskim. Tam ukraińska armia zestrzeliła dziewięć takich dronów. Rosjanie na irańskie bezzałogowce nanoszą swoje oznakowanie - Gerań-2.