Protesty po śmierci Mahsy Amini nie ustają. Iranka: Z każdą zamordowaną osobą rośnie gniew

Wiktoria Beczek
Młodzi Irańczycy nie przestają protestować, bo desperacko pragną normalnego życia, które znają z telewizji i internetu. Wiedzą, że nie mają nic do stracenia i są gotowi nawet oddać życie w walce z reżimem. - Staram się mieć nadzieję, ale mordercy tak łatwo nie odpuszczą - mówi dla Gazeta.pl 20-letnia Hiar. Jej największe marzenie? Wyjechać z Iranu.

Hiar Zre poznaję na kilkudziesięcioosobowej grupie na Telegramie, poświęconej zupełnie innemu tematowi. O tym, że jest z Iranu, dowiaduję się, gdy wybuchają protesty po śmierci Mahsy Amini. Pisze wtedy o sytuacji w swoim kraju i prosi, byśmy informowali o tym w swoich krajach i mediach społecznościowych.

14 września policja moralności aresztowała w Teheranie 22-letnią Kurdyjkę za rzekome niewłaściwe noszenie hidżabu i skierowała ją na zajęcia "edukacyjne" w komendzie policji. Tego samego dnia kobieta zapadła w śpiączkę i trafiła do szpitala. Zmarła dwa dni później z powodu obrażeń wewnętrznych. Świadkowie twierdzą, że Mahsa miała na ciele siniaki, a jej rodzinie nie pozwolono zobaczyć ciała.

Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Hiar jest sfrustrowana, gdy na grupie, zdominowanej przez Włoszki, rozpoczyna się ożywiona dyskusja o wyborach we Włoszech - podobnego zainteresowania nie było, gdy pisała o Iranie. To prawda, koszula bliższa ciału. Po tym rozmawiamy przez kilka dni na wyrywki spowodowane m.in. przerwami w dostępie do internetu.

Marzenie? Wyjechać z Iranu

20-latka zauważa, że świat zachodni interesuje się Iranem tylko w takich chwilach jak ta, choć surowe prawo szariatu w jej kraju obowiązuje od rewolucji islamskiej pod koniec lat 70. - Kobiety protestują przeciwko noszeniu hidżabu i wszystkim innym chorym przepisom, do których przestrzegania jesteśmy zmuszane od ponad 40 lat. A tych przepisów i niepisanych zasad, często jeszcze surowszych, jest całe mnóstwo. Irańczycy, zwłaszcza młodzi, nawet jeśli są wierzący, nie chcą się im podporządkować - mówi mi Hiar. 

- Władze i religijne rodziny robią pranie mózgu kolejnym pokoleniom od najmłodszych lat. Też urodziłam się w takiej rodzinie, ale miałam dostęp do filmów i muzyki, które pokazały mi, co się dzieje poza moim krajem i jak można żyć. Dziś większość młodych Iranek nie chce być zmuszanych do noszenia hidżabu, a muszą to robić od dziecka - małe dziewczynki noszą hidżab do szkoły - wyjaśnia i dodaje, że za brak okrycia głowy wiele kobiet było i jest torturowanych, a nawet zabijanych. Mahsa Amini była jedną z nich.

Hiar tłumaczy, dlaczego akurat zabójstwo 22-letniej Kurdyjki doprowadziły do takich protestów. - Irańczycy są dziś bardziej świadomi, wyedukowani. No i mordercą jest państwo, wiele kobiet zabijały ich własne rodziny - mówi. 

20-latkę pytam też o to, jak działa policja obyczajowa. - Nienoszenie hidżabu jest traktowane jak posiadanie narkotyków. Jeśli cię złapią, od razu zostajesz ukarana biciem, ale zabierają cię też na posterunek. Jakiś czas cię tam przetrzymują, "uczą", dlaczego noszenie hidżabu jest dobre... A jak się nie zgadzasz, to kończysz skatowana jak Mahsa Amini. Mogą cię zabić - odpowiada.

Któregoś dnia naszych rozmów Hiar pisze, że sytuacja jest na tyle niebezpieczna, że rodzice zabronili jej wychodzić z domu. - Internet ledwo działa, więc obecnie nie wiem, co się dzieje. Wiem, że ludzie wciąż protestują, że są bici i zabijani. Wiem, że mnóstwo ludzi aresztowano, w większości osoby niepełnoletnie - relacjonuje. Jest przybita, uważa, że protesty nic nie zmienią. Pytam dlaczego. - Bo zabijają ludzi, nie mają żadnej litości. Staram się mieć nadzieję, ale mordercy tak łatwo nie odpuszczą - mówi. 

Czy chciałabym wyjechać z Iranu? Marzę o tym od dziecka

- pisze Iranka. 

Następnego dnia sytuacja nadal jest niebezpieczna, ale Hiar wychodzi z domu. - Na ulicach jest mnóstwo policji. Aresztują nawet ludzi, którzy nie biorą udziału w protestach, po prostu znajdują się w okolicy. Ludzie się boją, ale protestują, bo z każdą zamordowaną osobą rośnie gniew - wyjaśnia.

Młodzi Irańczycy chcą normalnie żyć

Jak pisze Iran International, jedno z najważniejszych mediów niezależnych w Iranie, protestują przede wszystkim reprezentanci generacji Z, czyli nastolatki i osoby mające niewiele ponad 20 lat. "Są zupełnie inni niż poprzednie pokolenia w Iranie. Pierwszy raz w historii Republiki Islamskiej to pokolenie nie wierzy w propagandę państwową i nie akceptuje wymuszanego stylu życia. Dzięki internetowi i telewizji wiedzą, jak żyją ich rówieśnicy na świecie i uważają, że życie pod butem religijnego reżimu jest upokarzające" - czytamy.

Irański socjolog dr Maghsoud Farastkhah uważa, że irańska generacja Z po prostu chce mieć prawo do normalnego życia i zdesperowani młodzi są gotowi nawet poświęcić za to życie. Farastkhah podkreśla, że mają w tym wsparcie swoich rodziców. Dlatego, mimo poczucia beznadziei i wrażenia, że żyją w dystopijnej rzeczywistości, są odważni i gotowi do radykalnych kroków.

Słowem - młodzi, a zwłaszcza kobiety, bo to one są najbardziej uciskane przez reżim, desperacko chcą żyć normalnie i walczą o to z poczuciem, że nie mają nic do stracenia.

Iran International przytacza też opinię konserwatywnego komentatora Mohammada Mohajeri, który ubolewa, że generacji Z nie interesują tradycje i inaczej pojmują wolność. Zauważa przy tym, że młodzi "działają jak tsunami" i zaskakują rządzących, którzy nie bardzo wiedzą, jak sobie z nimi radzić, więc wprowadzają nowe restrykcje, co jeszcze bardziej motywuje Irańczyków do protestów.

Reżim zabija, kradnie ciała, ucisza rodziny

Z informacji organizacji Iran Human Rights wynika, że podczas protestów z rąk sił reżimu zginęły co najmniej 154 osoby, w tym dziewięcioro dzieci. O ofiarach niewiele wiadomo - rodziny są zmuszane do milczenia, jeśli chcą, by przekazano im ciało.

Demonstracje jeszcze bardziej przybrały na sile po śmierci Niki Shakarami. Nastolatka 20 września była na proteście w Teheranie. Zadzwoniła stamtąd do przyjaciela, by poinformować, że goni ją policja. 10 dni później jej rodzinę poinformowano, że ma odebrać ciało Niki z wiezienia w Kahrizaku. Władze twierdzą, że dziewczyna spadła z wysokości, a jej śmierć nie ma żadnego związku z protestami. Niki miała jednak obrażenia czaszki wskazujące na pobicie prawdopodobnie przy pomocy pałki. 

W dniu planowanego pogrzebu dziewczyna obchodziłaby 17. urodziny. Gdy jej rodzina oczekiwała na cmentarzu, ciało zostało porwane z kostnicy przez siły bezpieczeństwa, a następnie pochowane we wsi kilkadziesiąt kilometrów dalej. Prawdopodobnie miał to być sposób, by pogrzeb nie przeistoczył się w kolejny protest. Ale gdy sprawa wyszła na jaw, do demonstracji dołączyły uczennice szkół średnich.

Uczennice - w ramach manifestacji - zdejmują w swoich szkołach portrety ajatollahów Ruhollaha Chomejniego oraz Alego Chameneiego. Zastępują je hasłami protestacyjnymi. Na udostępnionych w mediach społecznościowych zdjęciach i nagraniach widać, jak dziewczęta pokazują w stronę zdjęć mężczyzn środkowe palce, a także znak zwycięstwa.

Uczennice wyszły również poza szkoły. Jeden z filmów pokazuje, jak krzyczą w stronę mężczyzny: "wstydź się" i rzucają w niego prawdopodobnie pustymi butelkami po wodzie. Na innym wideo słychać krzyczących uczniów: "Jeśli się nie zjednoczymy, zabiją nas jeden po drugim".

Hasłem demonstracji stał się okrzyk: "Kobiety! Życie! Wolność!". Niektóre protestujące zdejmują hidżaby i palą je lub symbolicznie obcinają włosy przed wiwatującym tłumem. Manifestacje odbywają się również w innych krajach, zwłaszcza przed ambasadami Iranu.

Najwyższy Przywódca Iranu Ali Chamenei w pierwszej wypowiedzi na temat protestów po śmierci 22-letniej Mahsy Hamini stwierdził, że są one inspirowane przez Stany Zjednoczone i mają na celu destabilizację kraju.

Więcej o: