USA. 100 dni po wyroku ws. aborcji Biden ogłasza nowe wytyczne. Ale możliwości ma bardzo skromne

Wiktoria Beczek
Po unieważnieniu orzeczenia Roe vs. Wade prezydent Joe Biden wygłosił orędzie, powołał zespół operacyjny, ewidentnie miał wolę i poparcie wyborców w tej sprawie. Ale miał też niewielkie możliwości. Biały Dom sto dni po wyroku ogłasza kolejne skromne wytyczne ws. aborcji i przypomina, że bez stabilniejszej większości w Kongresie ma związane ręce.

Mija sto dni od publikacji orzeczenia Sądu Najwyższego ws. Roe vs. Wade. Jak dowiedziały się amerykańskie media, prezydent Joe Biden we wtorek spotyka się z powołanym w Białym Domu latem zespołem roboczym, który zajmuje się sprawą zakazu aborcji. 

Przewodnicząca grupie Jennifer Klein, szefowa rady ds. równości płci, wysłała przed spotkaniem krótki raport do prezydenta i wiceprezydentki Kamali Harris. Podkreśla w nim przede wszystkim, co przez te sto dni zdołali zrobić przeciwnicy prawa do wyboru - w kilkunastu stanach zakazali aborcji, przez co niemal 30 mln Amerykanek w wieku rozrodczym nie ma możliwości terminacji ciąży, w tym 22 mln mogą zrobić to tylko do 6. tygodnia ciąży. Co więcej, w wielu regionach personelowi medycznemu grożą konsekwencje karne za świadczenie takich usług. Klein pisze również o "drastycznych krokach" republikańskiego senatora Lindsay'a Grahama, który chciałby wprowadzić w całym kraju jedno prawo zakazujące aborcji po 15. tygodniu ciąży.

Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl 

Prezydent w trakcie spotkania ma ogłosić dwie nowości - wytyczne  dla uczelni wyższych nt. ochrony przed dyskryminacją studentek w ciąży oraz 6 mln dolarów dotacji Departamentu Zdrowia na ochronę praw reprodukcyjnych. 

Aborcja priorytetem dla wyborców Partii Demokratycznej

Raport Białego Domu wyjaśnia, że kodyfikacja Roe vs. Wade, czyli zapisanie wyroku z 1973 roku w formie prawa federalnego, to jedyny sposób za przywrócenie praw reprodukcyjnych Amerykankom, ale w związku z minimalną tylko przewagą demokratów w Kongresie obecnie wydaje się to niemożliwe. - Dajcie mi dwóch senatorów więcej w Kongresie i obiecuję, że skodyfikujemy Roe i znów będzie prawem obowiązującym w całym kraju - zarzekał się Joe Biden przed miesiącem. 

Reuters zauważa, że według badań Pew Reserch Center z sierpnia kwestia aborcji stała się priorytetową dla ponad 70 proc. wyborców Partii Demokratycznej. W marcu wskazywało tak 46 proc. wyborców. Demokraci mają więc nadzieję, że orzeczenie SN zaprowadzi ich zwolenników do urn w wyborach cząstkowych w listopadzie. 

Przed trzema tygodniami "The Washington Post" rozmawiał z Klein, która przyznała, że zespół ma bardzo trudne zadanie, bo "kiedy odbierane jest fundamentalne prawo, to nie łatwo to naprawić" i nie da się podjąć jednego działania, by je przywrócić.

Wśród skromnych sukcesów Białego Domu są wytyczne dla farmaceutów, którzy - jak informowaliśmy w lipcu - odmawiali wydawania leków mogących wywołać poronienie (są to również leki konieczne w przypadku schorzeń reumatycznych). 

Ważniejsze w tym przypadku są jednak działania Agencji Żywności i Leków. Do niedawna jej wytyczne zakładały, że stosowany do aborcji farmakologicznej mifepriston może być wydawany tylko do rąk własnych w aptece. W kwietniu 2021 roku Agencja zapowiedziała, że na czas utrudnień związanych z pandemią, lek może być wysyłany pocztą. I tak ma już zostać - urzędnicy finalizują prace nad odpowiednimi przepisami. 

Skromne możliwości Białego Domu 

Inny pomysł administracji Bidena to zezwolenie na pokrycie z ubezpieczenia medycznego kosztów podróży do innego stanu, gdzie aborcja nie jest zakazana. Z informacji Politico wynika, że jak dotąd stanowe agencje odpowiedzialne za ubezpieczenia nie zdecydowały się na wdrożenie takiego rozwiązania. 

Problem polega na tym, że uzyskanie specjalnego wyjątku od ubezpieczenia (Medicaid waiver) trwa miesiącami, a sam proces jest - jak nazywa to Politico - "bizantyjski". Dlatego eksperci uważają, że to niewielka pomoc, zwłaszcza dla osób o niższych dochodach i bez odpowiednich kompetencji. Część urzędników uważa dodatkowo, że poświęcanie czasu na uzyskiwanie zgody na pokrycie kosztów podroży z ubezpieczenia jest tak uciążliwe, że pieniądze można lepiej spożytkować na inne formy pomocy. 

Dla stanów łatwiejsze jest finansowanie lokalnych organizacji, które zapewnią kompleksową pomoc w wyjeździe do innego stanu. Stany i poszczególne miasta już to robią. Władze stanu Oregon zadeklarowały przekazanie organizacjom 15 mln, Nowego Jorku 35 mln, a Kalifornii 40 mln dolarów. Rząd federalny natomiast nie może przekazywać środków bezpośrednio do organizacji w związku z poprawką Hyde'a, czyli zakazem przeznaczania funduszy federalnych na aborcję, z wyjątkiem przypadków, gdy ciąża pochodzi z czynu zabronionego lub jest zagrożeniem dla kobiety (lub innej osoby w ciąży). 

Zobacz wideo PO zmienia zdanie ws. aborcji. Nowacka: Cieszę się, że politycy dojrzewają do pewnych decyzji

Jennifer Klein, pytana m.in. o to, czy Biały Dom może wprowadzić stan zagrożenia zdrowia publicznego, zapewniała, że administracja Bidena nie wyklucza żadnych działań, ale ta koncepcja była rozważana i została uznana za niebezpieczną dla lekarzy i innego personelu medycznego.

Mimo deklaracji Klein i samego Bidena, tworzenia najlepszego możliwego zespołu i niewątpliwie mimo chęci prezydenta, Biały Dom bez udziału Kongresu w sprawie praw reprodukcyjnych ma bardzo ograniczone pole manewru.

Roe vs. Wade. Państwo miało się nie wtrącać

W czerwcu amerykański Sąd Najwyższy unieważnił wyrok Roe vs. Wade z 1973 roku, który zakładał, że państwo nie ma prawa ingerować w decyzje o utrzymaniu ciąży do końca pierwszego trymestru. Inne orzeczenie 20 lat później zlikwidowało podział na trymestry, wprowadzając podział na podstawie tego, czy płód mógłby przeżyć poza macicą. Dzisiejsza medycyna pozwala na samodzielne przeżycie płodu od około 22-24 tygodnia.

Unieważnienie Roe vs. Wade oznacza, że decyzję w kwestii dopuszczalności aborcji będą podejmowały władze poszczególnych stanów. Część z nich już wprowadziła lub zamierza wprowadzić całkowity zakaz aborcji. 

Więcej o: