W sobotę 1 października państwowa spółka Enerhoatom poinformowała, że rosyjscy okupanci porwali Ihora Muraszowa, dyrektora generalnego Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Mężczyźnie zasłonięto oczy i wywieziono go w nieznanym kierunku. Petro Kotin, prezes Enerhoatomu, zaznaczył, że że Muraszow "ponosi główną odpowiedzialność za bezpieczeństwo jądrowe i radiacyjne" w obiekcie. Jak zaznaczył, jego zatrzymanie "zagraża bezpieczeństwu działania największej elektrowni jądrowej w Europie".
W rozmowie z BBC Pietro Kotin powiedział, że Rosjanie próbują przyłączyć obiekt do Rosatomu. - Starają się, aby nasi pracownicy podpisywali dokładne umowy dotyczące pracy w Rosatomie - stwierdził.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Jak podaje Reuters, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej próbuje dowiedzieć się czegoś o losie Ihora Muraszowa. "Skontaktowaliśmy się z władzami rosyjskimi i poprosiliśmy o wyjaśnienia" - podkreśliła MAEA.
Zatrzymanie dyrektora elektrowni atomowej potępiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy. "Ta zbrodnia jest kolejnym przejawem terroryzmu państwowego ze strony Rosji i rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego. Rosja powinna natychmiast uwolnić dyrektora generalnego Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Wzywamy społeczność międzynarodową, w szczególności ONZ, MAEA i G7, do podjęcia zdecydowanych działań w tym celu" - zaapelowało ukraińskie MSZ.
Na razie Rosja nie odniosła się do uprowadzenia Ihora Muraszowa.
Tymczasem rzecznik ukraińskich sił na wschodzie kraju Serhij Czerewatyj poinformował, że ukraińskie wojska wkroczyły do Łymanu, ważnego miasta w obwodzie donieckim. "W mieście toczą się ciężkie walki" - przekazał Czerewatyj.
Strona ukraińska informowała już, że siły najeźdźców w rejonie Łymanu są otoczone. W samym mieście ma być 5,5 tysiąca rosyjskich żołnierzy. Wcześniej Ukraińcom udało się wyzwolić kilka miejscowości na przedmieściach Łymanu.
Miasto pozostawało pod rosyjską okupacją od końca maja.