Jak podaje AP, władze Florydy potwierdziły jak na radzie jedną śmierć w wyniku przejścia huraganu. Agencja cytuje jednego z szeryfów, który przewiduje jednak, że ofiar śmiertelnych "będą setki".
Carmine Marceno, szeryf hrabstwa Lee, przekazał w rozmowie z telewizją ABC, że nadal nieprzejezdnych jest wiele dróg i mostów. Jak powiedział, po nadejściu huraganu na numer alarmowy 911 dzwoniły tysiące ludzi, którzy prosili o pomoc. - To nas zmiażdżyło - powiedział Marceno. - Wciąż nie możemy dotrzeć do wielu ludzi w potrzebie - dodał. Reuter podaje, że zaginionych poszukują ratownicy i mieszkańcy.
Burmistrz miasta Fort Myers stwierdził natomiast, że Ian to najgorsza burza, jaką widział od lat 70. ubiegłego wieku. AP podaje, że bez prądu wciąż pozostaje ok. 2,5 mln gospodarstw domowych i firm. Cytowany przez "Washington Post" gubernator Florydy przekazał, że choć fala sztormowa osiągnęła już szczyt, to straty są spodziewane na terenie całego stanu.
Narodowe Centrum ds. Huraganów poinformowało w komunikacie, że Ian powoduje "katastrofalne powodzie" we wschodniej i środkowej części Florydy. Według prognoz silny wiatr i zalania mogą spowodować zniszczenia w Georgii oraz Północnej i Południowej Karolinie.
Huragan Ian uderzył we Florydę w środę. Według amerykańskiego National Hurricane Center huragan generował wiatr ciągły o prędkości 240 kilometrów na godzinę, a porywy nawet do 295 kilometrów na godzinę. Ciśnienie w oku wynosi 940 hPa. Straż graniczna USA poinformowała, że po spowodowanym huraganem zatonięciu łodzi zaginęło 20 migrantów. Czterech Kubańczyków dopłynęło do brzegu w Florida Keys, a trzech zostało uratowanych na morzu przez straż przybrzeżną.
Joe Biden zapowiedział wsparcie regionów objętych kataklizmem ze środków federalnych.