Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, a obecnie zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa w ostatnim czasie epatuje absurdalnością swoich wypowiedzi, które są przesycone zawziętością, nienawiścią i w sposób najbardziej skrajny realizują propagandę Kremla. Miedwiediew lubi w nich nawiązywać do Pisma Świętego, a przede wszystkim do Apokalipsy św. Jana, mówić o "brzmiących aniołach" i uderzać w Zachód. W najnowszym wpisie toczył pianę na temat zagrożenia nuklearnego. Ostrzeżenie Miedwiediewa różniło się jednak od tych wcześniejszych - polityk jest pewny, że sojusz wojskowy NATO nie zaryzykuje, nawet gdyby Moskwa zaatakowała Ukrainę bronią jądrową.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Siergiej Ławrow w poniedziałek (26 września) przekazał, że tereny, które Kreml zamierza anektować na podstawie referendów przeprowadzanych w częściach ukraińskich obwodów okupowanych przez Rosję - czyli ługańskim, donieckim, zaporoskim i chersońskim - będą pod "pełną ochroną", co w jego retoryce oznacza użycie broni atomowej, jeśli ukraińska armia będzie chciała przypuścić tam kontrofensywę.
Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Joe Bidena, odnosząc się do wypowiedzi szefa MSZ Rosji, zapowiedział, że Stany Zjednoczone szybko zareagują. Podkreślił, że takie działanie będzie się wiązać z "katastrofalnymi konsekwencjami" dla Moskwy.
Dmitrij Miedwiediew dzień później odniósł się do reakcji Zachodu na zapowiedź Ławrowa. "Nasi przeciwnicy kochają się w formułowaniu patetycznych stwierdzeń. Używają terminów 'wolność', 'demokracja', 'misja'. W rzeczywistości to tylko rytualna, słowna biegunka. Fontanny demagogii w połączeniu ze złośliwą retoryką, od dawna są sprawdzoną bronią świata anglosaskiego, którą zalewają resztę ludzkości, próbując bronić swojego wyłącznego prawa do rządzenia światem" - napisał Miedwiediew. "Tematem w ostatnich dniach jest rosyjskie zagrożenie atomowe" - stwierdził, przechodząc do clou wpisu.
"Biden i Truss [...] rozsiewają atlantycką ślinę, żądając, by Rosja zdjęła rękę ze swojego 'nuklearnego guzika'. Razem, stale grożą nam 'strasznymi' konsekwencjami, jeśli Rosja użyje broni atomowej. A londyńska ciotka [tym mianem polityk Kremla określił premierkę Liz Truss - red.] jest całkowicie gotowa do natychmiastowego rozpoczęcia wymiany atomowych uderzeń z naszym krajem" - pokpiwał Miedwiediew.
"Pragnę przypomnieć ponownie - ci, którzy są głusi, słyszą tylko siebie. Rosja ma prawo użyć broni atomowej, jeśli będzie to konieczne, we wcześniej określonych sytuacjach. [...] Jeśli my lub nasi sojusznicy zostaniemy zaatakowani taką bronią. Albo gdy agresor użyje konwencjonalnej broni, ale będzie zagrażać istnieniu naszego państwa. Prezydent Rosji mówił o tym ostatnio bezpośrednio" - napisał były prezydent, przedstawiając zapisy doktryny obronnej Federacji Rosyjskiej.
Dmitrij Miedwiediew pod koniec swojego wpisu w pełni zachłysnął się kremlowską propagandą. "Zrobimy wszystko, by przeciwdziałać pojawieniu się broni nuklearnej na terytorium naszych wrogich sąsiadów. Na przykład na nazistowskiej Ukrainie, która jest dziś bezpośrednio kontrolowana przez państwa NATO" - dodał.
"Nie ma sensu liczyć na rozsądek i polityczną wolę reżimu w Kijowie. Ale jest pewna, niewielka nadzieja na zdrowy rozsądek i chęć przetrwania wrogich krajów tolerujących go. Oni rozumieją, że jeśli zagrożenie dla Rosji się zwiększy powyżej określonego poziomu, będziemy musieli odpowiedzieć" - ostrzegł były prezydent. "Bez pytania kogokolwiek o zgodę, bez długich konsultacji. I to z pewnością nie jest blef" - dodał.
"Wierzę, że NATO nie będzie bezpośrednio interweniować w tym konflikcie, nawet w takiej sytuacji. Ponad wszystko, bezpieczeństwo Waszyngtonu, Londynu i Brukseli jest znacznie ważniejsze dla Sojuszu Północnoatlantyckiego niż los ginącej Ukrainy, której nikt nie potrzebuje (...)" - stwierdził Miedwiediew. "Więc przełkną użycie każdej broni w obecnym konflikcie" - ocenił. "Byłoby dobrze, gdyby ten wniosek, co najmniej częściowo, przyswoiły władze w Kijowie - dodał Miedwiediew.
Słowa Miedwiediewa to element gry propagandowej Kremla, który od lat przekonuje, że "zgniły Zachód" i Stany Zjednoczone "destabilizują tradycyjne wartości", a Rosja "tylko się przed tym broni". Taka narracja jest głównym narzędziem Moskwy, która ma wpoić swoim obywatelom, że to ich przywódca i jego imperialne zapędy mają "jedyną słuszną rację". W tym samym celu szerzy się też w Rosji bzdurne informacje o "nazistach w Ukrainie". Więcej na ten temat w artykule: