Wciąż trwa liczenie głosów, ale już wiadomo, że centroprawicowa koalicja będzie miała bezpieczną większość w obu izbach parlamentu."Wstępne wyniki pokazały, że prawicowy blok powinien mieć silną większość w obu izbach parlamentu, co potencjalnie daje Włochom szansę na stabilność polityczną po latach wstrząsów i nietrwałych koalicji" - podkreśla Reuters.
Komentatorzy zgodnie wskazują, że zwyciężczynią tych wyborów jest 45-letnia Giorgia Meloni, która jako pierwsza kobieta stanie na czele włoskiego rządu. Włosi oddali na jej partię co czwarty głos.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Przyszła premierka przemawiając o trzeciej rano w siedzibie swojej partii, podkreśliła, że sytuacja kraju jest bardzo trudna i wymaga wysiłku i poświęceń wszystkich. - Musimy pamiętać, że nie osiągnęliśmy celu. Jesteśmy na starcie. Startujemy jutro. Musimy pokazać naszą wartość. Nadszedł czas odpowiedzialności - powiedziała.
- Jeśli zostaniemy wezwani do rządzenia tym narodem, zrobimy to dla wszystkich Włochów. Naszym celem będzie zjednoczenie ludzi i skupienie się na tym, co nas łączy, a nie na tym, co nas dzieli - zaznaczyła. - Trzeba odbudować relacje między państwem a obywatelami - dodała.
Nowy rząd powstanie najwcześniej w połowie października. Zmierzy się on z licznymi wyzwaniami, m.in. rosnącymi cenami energii, wojną w Ukrainie i spowolnieniem gospodarki. Giorgia Meloni zadeklarowała już, że jako premierka będzie wspierać zachodnią politykę wobec broniącego się przed Rosją państwa ukraińskiego.
Ostateczne wyniki wyborów we Włoszech będą podane we wtorek.
Przedterminowe wybory parlamentarne we Włoszech były konieczne po rozpadzie koalicji rządzącej i upadku rządu Maria Draghiego. Trzy miesiące temu rozpadał się Ruch Pięciu Gwiazd, który wchodził w skład koalicji. W partii toczył się wewnętrzny spór ws. dostarczania Ukrainie broni.
Szef ugrupowania Giuseppe Conte sprzeciwiał się wysyłaniu sprzętu wojskowego. On i jego frakcja twierdzą, że niesie to ryzyko przedłużenia wojny oraz cierpień ludności. Z kolei Luigi Di Maio, szef MSZ Włoch, a także członek tej partii, nie zgadzał się z takim stawianiem sprawy. Ocenił, że taka postawa osłabia pozycję Włoch w Unii Europejskiej i NATO, bo prezentowane przez Contego poglądy są sprzeczne z linią obu sojuszy.