Syn Pieskowa miga się od służby, a ten go broni. "Wypowiedź wyrwana z kontekstu"

Współpracownik Aleksieja Nawalnego po informacji o rozpoczęciu częściowej mobilizacji w Rosji zadzwonił do syna rzecznika Kremla, podszywając się pod pracownika komendy uzupełnień i kazał mu stawić się kolejnego dnia. Mężczyzna oznajmił, że nie zrobi tego, a sprawę trzeba "załatwić na innym szczeblu". Teraz Dmitrij Pieskow broni swojego syna i przekonuje, że jego wypowiedź została "wyjęta z kontekstu".

W środę współpracownik Aleksieja Nawalnego, prowadzący kanału "Polityka popularna", zadzwonił do syna rzecznika Kremla, podszywając się pod pracownika wojskowej komendy uzupełnień. Nikolaj Pieskow usłyszał, że ma się stawić następnego dnia o godz. 10 w komendzie uzupełnień. Syn Dmitrija Pieskowa odpowiedział jednak, że nie stawi się w tym terminie. 

Zobacz wideo Rosyjska policja zatrzymuje protestujących w Jekaterynburgu na wiecu przeciwko częściowej mobilizacji

Zadzwonili do syna Pieskowa. Ten nie chciał iść na wojnę

- Jeśli wie pan, że nazywam się Pieskow, to powinien pan zdawać sobie sprawę, jak jest to nie do końca odpowiednie, bym tam się znajdował. Załatwię to na innym szczeblu, muszę zrozumieć, co się dzieje i jakie mam prawa - mówił syn rzecznika Kremla cytowany m.in. przez kanał NEXTA czy Ukraińską Prawdę. Dodał, że nie ma problemu z obroną ojczyzny, jednak chciał "zrozumieć celowość jego pojawienia się" na komendzie. 

Nagranie rozmowy zdobyło sporą popularność w internecie i wywołało oburzenie innymi standardami dla osób związanych z władzą i innymi dla zwykłych obywateli, którzy boją się iść na wojnę. Nikolaj, będący synem bardzo wpływowego polityka, wiedział, że jego decyzja o wysłaniu na front najpewniej nie będzie dotyczyła. 

Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Podszył się pod pracownika komendy uzupełnień i zadzwonił do syna Pieskowa. Ten miga się od służby Podszył się pod pracownika komendy uzupełnień i zadzwonił do syna Pieskowa

Dmitrij Pieskow broni syna. "Wypowiedź wyjęta z kontekstu"

W czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skomentował nagranie z udziałem swojego syna. Przekonywał, że nie opublikowano pełnego tekstu rozmowy, a wypowiedź "jest wyjęta z kontekstu". Twierdził też, że wiedział o rozmowie, jednak od razu zorientował się, że jest to prowokacja. Na pytanie, czy widział nagranie, stwierdził, że "nie przegląda publikacji zespołu tego więźnia" [Aleksieja Nawalnego - red.]. 

Rzecznik nie przedstawił też swojego stanowiska. Jak stwierdził, "nie musi tego robić", ponieważ chodzi o jego syna. Jego komentarz przytoczył m.in. portal m24.ru

Rosja. Władimir Putin ogłosił mobilizację 

Władimir Putin poinformował w środę, że podpisał dekret, zgodnie z którym natychmiast rozpoczyna się częściowa mobilizacja wojskowa. Z obowiązku wyłączone są osoby skazane na karę więzienia, niezdolne do służby wojskowej z powodów zdrowotnych i te, które przekroczyły wiek poborowy. Według władz dekret dotyczy jedynie przeszkolonych rezerwistów, a także osób, które odbywały służbę na podstawie kontraktów. 

Siergiej Szojgu podkreślał, że do wojska nie zostaną powołane osoby poniżej 27. roku życia. Ten sam status, co żołnierze w rosyjskiej armii mają otrzymać za to ochotnicy i milicjanci z Donbasu. We wtorek Duma Państwowa zatwierdziła poprawki do Kodeksu Karnego, które pozwalają państwu karać więzieniem tych, którzy nie stawią się na obozy szkoleniowe bądź odmówią pójścia na front. 

Kreml twierdzi, że mobilizacja obejmie 300 tysięcy rezerwistów, jednak według niezależnych rosyjskich mediów Ministerstwo Obrony Rosji ma zamiar zmobilizować nawet milion osób. Informacjom tym zaprzeczył oczywiście rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. 

Władimir Putin Utajniony punkt dekretu Putina. Pozwala na powołanie miliona osób

Więcej o: