Tajemnicze irańskie drony zaczęły atakować Ukraińców. Od kilku dni nasilenie uderzeń, zwłaszcza na artylerię

Rosjanie zaczęli na szerszą skalę używać kupionych w Iranie bezzałogowców. Zwłaszcza w obwodzie charkowskim, rejonie ostatniej dużej ukraińskiej kontrofensywy. Szczątki wskazują na maszynę o nazwie Shahed-136. Ma być awaryjna, ale czasem robiąca co do niej należy.

Nasilenie doniesień o atakach irańskich dronów to kwestia kilku ostatnich dni. 17 września pojawił się duży artykuł w amerykańskim dzienniku "Wall Street Journal", w którym problem opisywali ukraińscy wojskowi, ewidentnie starając się nagłośnić temat w krajach zachodnich.

Pułkownik Rodon Kulagin w rozmowie z amerykańskimi dziennikarzami twierdził, że irańskie drony-kamikadze spowodowały bolesne straty w dowodzonym przez niego oddziale artylerii. Miały zniszczyć kilka dział holowanych i samobieżnych oraz kilka innych pojazdów opancerzonych. Czterech ukraińskich żołnierzy miało zginąć, a 16 zostać rannych. - To bardzo poważny problem. Bez odpowiednich systemów obronnych będą niszczyć naszą artylerię - stwierdził pułkownik i zaapelował do Zachodu o dostarczenie czegoś odpowiedniego do obrony albo analogicznego systemu do ataku.

Irańskie rozwiązania z rosyjską pieczątką

Poza alarmistyczną (choć zrozumiałą, bo to on traci podwładnych i sprzęt) wypowiedzią pułkownika Kulagina brakuje jednak wiarygodnych informacji na temat skali użycia irańskich dronów i ich skuteczności. Nie wiadomo, ile Rosjanie musieli ich wystrzelić, aby zadać Ukraińcom wspomniane straty. Trudno więc ocenić ich realną skuteczność.

Niewiele wiadomo też o samych dronach. Shahed-136 zostały publicznie zaprezentowane w 2021 roku przez irański Korpus Strażników Rewolucji. To relatywnie duże drony-kamikadze, które mają działać w grupach. Podczas premiery pokazano ich wyrzutnię, która wygląda na pozór jak zwykła cywilna naczepa ciężarówki, ale w środku ma pięć bezzałogowców gotowych do startu. Po uniesieniu wyrzutni drony są kolejno wystrzeliwane przy pomocy małego silnika rakietowego. W locie uruchamiają standardowy, prosty silnik tłokowy napędzający śmigło.

 

Nie wiadomo, jaki mają zasięg, choć w irańskich deklaracjach nawet rzędu tysiąca kilometrów, co byłoby zaskakująco dużą wartością. Nie ma też pewnych informacji o tym, jak się naprowadzają. Czasem mowa o standardowej kamerze i zdalnym sterowaniu, czasem o jakimś zaawansowanym systemie opartym o filozofię roju, w którym jeden dron ma radar i wskazuje cele innym. Nie ma też pewności co do masy głowicy, choć zazwyczaj mowa o 20-40 kilogramach, co by oznaczało dużo jak na większość współczesnych bezzałogowych kamikadze, które zazwyczaj mają góra kilka kilogramów.

Ukraińcy pokazali fotografie szczątków tych maszyn, pozwalających na ich identyfikację z dużą dozą pewności. Widać na nich charakterystyczne stateczniki na krańcach skrzydeł i napisy. Wygląda na to, że Rosjanie pod standardowym irańskim oznaczeniem dodali swoje "Gierań-2".

Pierwsze zdjęcia szczątków trafiły do sieci 13 września, choć pojedyncze przypadki użycia irańskich dronów miały mieć miejsce jeszcze pod koniec sierpnia. W większości na terenie obwodu charkowskiego, który najwyraźniej został wybrany przez Rosjan jako rejon testowania irańskich maszyn. Użyto ich jednak też na południu. Ukraińcy pokazali zdjęcia charakterystycznego silnika tłokowego MD550, produkowanego przez Irańczyków na potrzeby wielu swoich dronów. Znaleziono go pośród szczątków po ataku grupy bezzałogowców na Nikopol nad Dnieprem.

Szczątki irańskiego drona w Nikopolu. Szary silnik, a raczej jego resztki, w centrum zdjęciaSzczątki irańskiego drona w Nikopolu. Szary silnik, a raczej jego resztki, w centrum zdjęcia Fot. Policja Ukrainy

Jest miecz, będzie i tarcza

Nie wiadomo, ile irańskich dronów mają Rosjanie. Amerykanie informowali o zamiarze ich sprowadzenia już w lipcu. Pierwszy istotny transport miał przylecieć z Iranu w połowie sierpnia. Wcześniej Rosjanie mieli zapoznawać się z ofertą irańskich firm i testować ich produkty. Według Amerykanów nie byli specjalnie zachwyceni, bo bezzałogowce miały okazać się dość awaryjne i umiarkowanie skuteczne.

Jednak Rosjanie nie mogą wybrzydzać. Sami mają bardzo ograniczone możliwości produkcji maszyn tego rodzaju i wojsku na froncie dramatycznie brakuje bezzałogowców. Uderzeniowych zwłaszcza, bo te krajowej produkcji są nieliczne i z kategorii tych najdrobniejszych, jak Kub i Lancet produkowane przez firmę Zala (cześć koncernu Kałasznikow). W porównaniu z nimi Shahed-136 są bardzo duże i jak wynika z ukraińskich relacji, nadają się do niszczenia celów opancerzonych. Kub i Lancet raczej tylko nieopancerzonych.

Rosjanie najpewniej sprowadzą też inne drony z Iranu. Amerykanie od początku twierdzili, że mowa o szerszej współpracy i tysiącach maszyn różnych typów. Rosjanie mocno zaniedbali temat bezzałogowców i właśnie się przekonują w Ukrainie, jaki to był błąd. W zamian mogą oferować Irańczykom cięższy klasyczny sprzęt. Mowa już o myśliwcach Su-35. Nie należy jednak traktować irańskich dronów jako jakiegoś cudownego oręża, które istotnie zmieni przebieg wojny. Irańczycy owszem potrafią tworzyć proste i skuteczne systemy uzbrojenia, zwłaszcza w kategorii rakiet oraz dronów, ale Rosjanie dysponują całym wachlarzem teoretycznie znacznie nowocześniejszego oraz groźniejszego oręża, a efekty są, jakie widzimy.

Tym bardziej że Amerykanie już ogłosili zamiar dostarczenia Ukrainie broni, która może skutecznie zwalczać irańskie drony. Można założyć, że zrobili to w reakcji na porozumienie Rosji z Iranem. Pod koniec sierpnia zapowiedziano dostawy systemów Vampire, które są relatywnie prostym systemem montowanym na zwykłym samochodzie terenowym. W jego skład wchodzi głowica optoelektroniczna obserwująca niebo przy pomocy kilku różnych kamer, a do tego wyrzutnia czterech rakiet naprowadzanych na światło lasera, którym system oświetla wykrytego drona. Vampire jest dziełem amerykańskiej formy L3Harris. Całość ma być umieszczona na uniwersalnej palecie, którą dwie osoby bez specjalnego przygotowania mogą zamontować w dwie godziny na wielu różnych pojazdach.

Nie wiadomo, kiedy i w jakich ilościach Vampire ma się zacząć pojawiać w Ukrainie, ale kiedy to się stanie, to rosyjskie drony mogą istotnie stracić na żywotności. Jak to od zawsze na wojnie. Nieustanny wyścig miecza i tarczy. Jest nowa groźna metoda ataku, drony, to naturalnie pojawiają się na nią recepty. I tak bez końca.

Zobacz wideo
Więcej o: