"W Biełgorodzie sygnały wojny i napięcie są zauważalne, nawet jeśli większość ludzi uważa, że rozprzestrzenienie się konfliktu jest nieprawdopodobne" - opisuje w reportażu "The Guardian". Dziennikarze gazety relacjonują, jakie nastroje panują w rosyjskim mieście oddalonym o zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą.
W artykule wspomniany jest m.in. Oleg, pochodzący z Ukrainy restaurator, który kupił deski na wypadek, gdyby zaszła konieczność zasłonięcia okien restauracji. Denis, jego partner biznesowy, zbudował z kolei schron na podwórku. - Nikt się nie spodziewa, że tutaj dotrze (wojna - red.). Ale musimy być gotowi - mówi Oleg.
Na głównym rynku w Biełgorodzie gromadzą zaopatrzenie na zimę. Kupują m.in. odzież maskującą. - Każdego dnia przychodzą dziesiątki chłopców, teraz jest ich tak wielu - mówi Marina, sprzedawczyni.
- Czujesz (wojnę - red.) tutaj wojnę w sposób, w jaki nie poczujesz jej w innych miastach. Słyszysz ją - mówi "Guardianowi" Andriej Borzych, prawnik, który organizuje zbiórki na zakup sprzętu dla rosyjskiej armii.
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow wydał w ubiegłym tygodniu zarządzenie nakazujące lokalnym władzom przegląd schronów. Zamknięte zostały szkoły w miejscowościach położonych przy samej granicy. Jednocześnie, jak podaje "The Guardian", miejscowi "w serii wywiadów opisują uczucie szoku na początku wojny, po którym nastąpił wzrost nastrojów patriotycznych". W mieście zaczęto manifestować poparcie dla wojny - na budynkach pojawiły się plakaty z symbolem "Z". Obecnie wiele z plakatów zniknęło, ponieważ, jak czytamy w reportażu "Biełgorod przyzwyczaja się do długiego konfliktu, który zbliżył się bardziej, niż się spodziewano".
Na początku września Ukraińcy przeprowadzili udaną kontrofensywę w obwodzie charkowskim.
Jak wynika z informacji przekazanych przez szefa obwodu ługańskiego Serhija Hajdaja, Rosjanie na tym terytorium, w pobliżu obwodu charkowskiego przygotowują się do odparcia ukraińskich ataków. Przedstawiciel ukraińskich władz zaznaczył, że obserwowana jest koncentracja wojsk Rosjan w pobliżu linii frontu. Jak dodał, przygotowania są intensywne, ale ukraińska artyleria niszczy tam m.in. rosyjskie składy amunicji.
Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wieczornym wystąpieniu zasugerował, że ukraińska armia może zintensyfikować swoje działania na południu. Tymczasem, według amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną, ukraińskie ataki na rosyjską logistykę - m.in. na przeprawy przez Dniepr powodują, że na prawobrzeżnej chersońszczyźnie siły Rosjan słabną i w najbliższych tygodniach ta część obwodu może być wyzwolona przez Ukrainę.
Jednocześnie, jak donosi Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, nie ustają próby szturmów Rosjan w obwodzie donieckim. Ukraińcy, ostatniej doby, odparli takie lądowe ataki m.in. w Bachmucie.