W politycznym talk-show "60 minut" prowadzonym przez naczelną propagandystkę Kremla - Olgę Skabiejewą i jej męża - postanowiono "wytłumaczyć" przyczyny niepowodzeń rosyjskiej armii w obwodzie charkowskim w Ukrainie. Jak tłumaczeni są żołnierze, którzy w popłochu zostawiają sprzęt i amunicję?
Kobieta wyjaśniała, że sukcesy te wynikają z tego, że ukraińska armia "otrzymała duże wsparcie od Polaków i żołnierzy NATO". Jak widać, nieuzasadnione niczym i niepotwierdzone wiadomości wciąż są głównym "paliwem" w propagandowej narracji.
- Według przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej Denisa Puszylina, wokół Swiatohirśka jest teraz więcej najemników (tak propaganda nazywa ochotników walczących po stronie Ukrainy - red.) z Polski, kraju członkowskiego NATO niż żołnierzy ukraińskich - powiedziała Skabajewa w programie wyemitowanym we wtorek w państwowej stacji Rossija 1. Źródłem kłamliwych doniesień jest Puszylin, który niedawno nagle... zniknął.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
"Nasze źródła potwierdzają, że miejsce pobytu Puszylina nie jest znane. Miał być w Mariupolu na koncercie 'na kościach' (koncercie zorganizowanym przez Rosjan na tle zbombardowanego Teatru Dramatycznego, w którym zginęło od 300 do 600 osób - red.). Następnie razem z Konstantynem Iwaszczenko (prorosyjskim merem Mariupola - red.), chciał udać się w kierunku wybrzeża (wiemy, gdzie). Ale coś poszło nie tak. Nikt nie wie, gdzie jest Puszylin. Jakie to ciekawe" - napisał w mediach społecznościowych doradca mera Mariupola Petro Andruszczenko.
Na tym jednak nie koniec. "Żelazna lalka Putina" przekonywała też, że "najemnicy" z USA i Wielkiej Brytanii rzekomo zrywali rosyjskie flagi w okolicach Charkowa. Nie wyjaśniła jednak, czym to ma się różnić od zrywania ukraińskich flag przez rosyjskich najeźdźców. Skabiejewa stwierdziła nawet, że "pojawiają się dowody", że na terenach przejętych przez Ukraińców "na pewno" walczył "zagraniczny kontyngent". Jak widać, Kremlowi trudno się pogodzić z porażką swojej "drugiej, największej armii świata".
"W rosyjskiej telewizji państwowej wyraźnie przebija się dziś jeden przekaz - twierdzenie, że w niedawnej ukraińskiej kontrofensywie brała udział ogromna liczba obcokrajowców i że bez nich Kijów nie mógłby niczego osiągnąć" - skomentował dziennikarz BBC Francis Scarr.