Działania przeprowadzone w ostatnich dniach przez Siły Zbrojne Ukrainy osłabiły rosyjską armię. Wielu okupantów musiało się wycofać z obwodu charkowskiego, a w kilku miastach ponownie zawieszono ukraińskie flagi. Rosyjski żołnierz, który nadal przebywa w obwodzie charkowskim, skarżył się żonie na panujące tam warunki oraz brak amunicji.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała nagranie, które udało jej się przechwycić. Słychać na nim rozmowę rosyjskiego oficera ze swoją żoną. Mężczyzna skarży się na brak broni.
- Nie możemy się bronić, mają zbyt silną broń w porównaniu z naszą. Poprosiliśmy o wsparcie lotnicze, kazano nam się odwalić. Mamy się bronić, jak chcemy - przekazuje rosyjski oficer wojskowy. Żołnierz zaczyna płakać i mówi, że nie ma siły na walkę. Żona przekonuje go, że pomoc na pewno zostanie im dostarczona, jednak wojskowy jej odpowiada, że czterech poleciało po pomoc i czterech zostało zastrzelonych.
Mężczyzna przyznaje się też, że został ranny, po czym kobieta mówi mu, żeby poszedł do szpitala. Rosjanin mówi wtedy, że w szpitalach nie ma miejsc. Nagranie pojawiło się w mediach społecznościowych.
Ministerstwo Obrony Ukrainy przekazało we wtorek 13 września, że rosyjskie wojska w dalszym ciągu dążą do objęcia kontroli nad obwodem Donieckim. Rosjanie prowadzą ataki powietrzne i chcą odzyskać utracone pozycje. W całym kraju panuje zagrożenie atakami rakietowymi i lotniczymi. Charków (obwód charkowski) i Łazy (obwód iwanofrankiwski) zostały zaatakowane, uszkodzona została infrastruktura.
"W sumie w ciągu ostatnich dni rosyjscy okupanci przeprowadzili dwa ataki rakietowe, dwadzieścia pięć ataków powietrznych, jedenaście bombardowań z systemów ognia odrzutowego na obiekty wojskowe i cywilne" - przekazuje ukraińskie ministerstwo. "Na tymczasowo okupowanych i już wyzwolonych terytoriach codziennie odnotowuje się do 200 zbrodni wojennych na cywilach" - dodano.