Joe i Jill Bidenowie udali się do brytyjskiej ambasady kilka godzin po informacji o śmierci Elżbiety II. Prezydent USA wpisał się tam do księgi kondolencyjnej, chwaląc godność i siłę z jaką działała brytyjska królowa. "Opłakujemy ją wraz z wami. To była wielka dama. Jesteśmy radzi, że mogliśmy ją poznać" - powiedział prezydent USA do pracowników ambasady.
W wydanym wcześniej oświadczeniu amerykańska para prezydencka napisała, że w zmieniającym się świecie stała obecność Elżbiety II była źródłem ukojenia i dumy dla pokoleń Brytyjczyków.
"Jej wysokość Królowa Elżbieta II była więcej niż monarchinią. Ona definiowała całą epokę" - podkreślili, dodając, że była wybitną postacią o niezrównanej godności i konsekwencji, która wzmocniła fundamenty sojuszu pomiędzy Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi.
Przekazali też Brytyjczykom wyrazy solidarności. "Mieszkańcy całych Stanów Zjednoczonych są myślami i modlitwami z narodem Zjednoczonego Królestwa i podzielają jego smutek. Składamy najgłębsze kondolencje rodzinie królewskiej, która opłakuje nie tylko królową, ale także swoją drogą matkę, babkę i prababkę. Jej dziedzictwo pozostanie na kartach brytyjskiej historii i historii naszego świata" - zakończyli swoje oświadczenie prezydent i pierwsza dama USA.
Joe Biden nakazał też opuszczenie do połowy masztów flag na Białym Domu i innych obiektach federalnych, okrętach wojennych, bazach wojskowych, posterunkach i w portach. To samo dotyczy wszystkich ambasad Stanów Zjednoczonych i innych obiektów amerykańskich na całym świecie. Zgodnie z zarządzeniem prezydenta, flagi pozostaną opuszczone do zachodu słońca w dniu pogrzebu.