Ucieczkę Rosjan z Krymu prezydent Ukrainy nazwał "właściwym wyborem".
Wierzę, że ukraińska flaga i wolne życie znów powrócą na Krym. Uwolnimy całą naszą ziemię, wszystkich naszych ludzi. Chcę dziś podziękować bojownikom 63. batalionu 103. brygady sił obrony terytorialnej, którzy zapewnili wyzwolenie miejscowości w obwodzie donieckim
- mówił Wołodymyr Zełenski.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Prezydent Ukrainy poinformował w niedzielnym wystąpieniu o postępach swojej armii w kierunku Lisiczańska oraz wyzwoleniu dwóch miast na południu państwa. Zełenski odbył też kolejne spotkanie z dowódcami armii. Agencja Unian podaje, że uczestniczyli w nim m.in. sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow, minister obrony Ołeksij Reznikow i jego zastępca Rostisław Zamlinski oraz naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy Walerij Zaluzhny.
Na wojnie nie ma dni wolnych. Utrzymujemy stały kontakt z tymi, którzy są na czele działań na froncie
- przekazał prezydent. Sztab Generalny Ukrainy przekazał z kolei, że armia "utrzymuje swoje pozycje i nie pozwala wrogowi posuwać się przez terytorium państwa. Naszym jednostkom udało się skutecznie odeprzeć ataki wroga m.in. na obszarach osiedli Krasnopillya, Bakhmut, Mayorsk".
W sierpniu Krym zaczęli opuszczać mieszkańcy i turyści z Rosji. Miało to związek z serią wybuchów na okupowanym przez Rosjan półwyspie. Do pierwszej serii eksplozji w rosyjskiej bazie wojskowej na Krymie doszło 9 sierpnia. Dzień później na drodze wyjazdowej z półwyspu utworzył się korek o długości 100 kilometrów. Z kolei we wtorek 16 sierpnia miały miejsce wybuchy w składzie amunicji, ale też uszkodzenia torów i pożaru stacji transformatorowej.
Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne.
Z okolic Mariupola docierają z kolei informacje o tym, że Rosjanie zmieniają na swoich pojazdach tablice rejestracyjne na ukraińskie i zmywają litery "Z" [znak poparcia dla wojny i okupacji Ukrainy - przyp. red.] Mer Mariupola Petro Andruszczenko wyjaśnił, że "spowodowane jest to obawą przed ukraińskimi partyzantami".
«Mariupolski Ruch Oporu» informuje, że okupanci masowo zmieniają tablice rejestracyjne na ukraińskie i zmywają swastyki ze swoich niewojskowych pojazdów. Przynajmniej poza miastem. Rosjanie się boją. I fakt - mają czego. Zemsta jest bliska
- napisał Andruszczenko.
Rosyjska agresja spowodowała w Mariupolu katastrofę humanitarną. Miasto pozbawione jest dostaw wody, prądu i gazu. Zginęło ok. 22 tysięcy jego mieszkańców, dwa razy więcej niż podczas II wojny światowej. Ponad 50 tysięcy zostało wywiezionych do Rosji i na tymczasowo okupowane terytoria obwodu donieckiego.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>