Zastępca szefa Rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew znów wspomniał historię Związku Radzieckiego. Według polityka to "całe szczęście", że cały arsenał nuklearny, który był w posiadaniu ZSRR został pozostawiony w Rosji, a nie w innych krajach związkowych.
"Gdyby po rozpadzie Związku Radzieckiego broń jądrowa została podzielona między nowo powstałe państwa, mogłoby to mieć szybkie i katastrofalne konsekwencje dla naszej małej planety" - napisał w mediach społecznościowych Dmitrij Miedwiediew.
Oczywiście polityk nie byłby sobą, gdyby w tym momencie nie napisał też wiadomości skierowanej do państw Zachodu. "Cały strategiczny arsenał nuklearny pozostawiono wtedy w Rosji. I utrzymujemy go na bardzo wysokim poziomie" - zapewnił były prezydent Rosji.
Jak dalej dodał Miedwiediew, Zachód przyjął "ryzykowną praktykę", która według rosyjskiego propagandysty ma prowadzić do "rozczłonkowania Rosji". Polityk ostrzegł, że próby podzielenia Rosji i "wszelkie gwałtowne rozbicie potęgi jądrowej" tego kraju to "gra w szachy ze śmiercią", która będzie wiązała się z "sądem dla ludzkości". Sąd, o którym wspomina Miedwiediew, ma być "sądem bożym/sądem ostatecznym", na który polityk dość często powołuje się w swoich wpisach.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Miedwiediew pisał też inne bzdury, jak to, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy chcą "rozerwać Rosję na kawałki". Później dodał też, że najskuteczniejszym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa Rosji jest użycie broni jądrowej.
Dmitrij Miedwiediew był prezydentem Rosji przez jedną kadencję (2008-2012). Na stanowisku tym zastąpił Władimira Putina, który nie mógł ponownie startować na tę funkcję - w tym czasie pełnił więc obowiązki premiera. W ostatnim czasie mówi się o coraz większym konflikcie między Miedwiediewem i Putinem. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule, który udostępniamy poniżej.