Grupa turystów z dwoma przewodnikami (łącznie 12 osób) rozpoczęła wspinaczkę 30 sierpnia. Większość z nich pochodziła z innych regionów Rosji, wyprawę organizowało biuro podróży z Nowosybirska.
Służby otrzymały informację o tragedii w sobotę, kiedy jeden z przewodników grupy turystów wspinających się na Kluczewską Sopkę wezwał ratowników.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Z informacji podawanych wtedy przez mężczyznę wynikało, że pięciu wspinaczy zginęło na wysokości prawie 4,2 tys. m, a jeden z przewodników złamał nogę. Jedna osoba była nieprzytomna. Jak podała w niedzielę agencja TASS, nieprzytomny uczestnik ostatecznie zmarł.
Po uczestników wysłano helikopter. Jak podało w niedzielę BBC, "ratownicy muszą jeszcze przejść aklimatyzację", a akcję ratowniczą utrudniają też trudne warunki atmosferyczne (m.in. silny wiatr). Jednocześnie zaapelowano do turystów, by zeszli niżej, aby uniknąć hipotermii.
Po ewakuacji członków grupy zostanie podjęta decyzja o sposobie transportu ciał zmarłych.
Rosyjskie media wskazują, że dwie osoby znajdują się w obozie na wysokości 3,3 tys. m, pozostałe na wysokości 4 tys. Druga grupa nie może zejść niżej ze względu na osłabienie i brak tlenu.
Jak przekazały władze Kamczatki, wyprawa była zarejestrowana zgodnie ze wszystkimi wymogami Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych. "Trwa dochodzenie w sprawie szczegółów incydentu" - przekazano w komunikacie.
Wysokość Kluczewskiej Sopki to 4750 m n.p.m.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>