Do incydentu doszło przed domem Cristiny Fernandez de Kirchner w Buenos Aires. Jak relacjonują media, zgromadziły się tam tłumy zwolenników wiceprezydentki, która jest oskarżona o korupcję.
Na nagraniach ze zdarzenia widać mężczyznę, który przeciska się przez tłum. Następnie unosi pistolet - broń znajduje się zaledwie kilka centymetrów od twarzy polityczki. Kobieta usiłuje zrobić unik i zasłania się rękami.
O zdarzeniu mówił w telewizyjnym wystąpieniu prezydent Argentyny Alberto Fernandez. - Mężczyzna wycelował broń palną w jej głowę i pociągnął za spust. Cristina żyje, ponieważ z jakiegoś powodu - który musi zostać jeszcze potwierdzony - broń nie wystrzeliła - powiedział cytowany przez Reutersa.
W sprawie zatrzymano 35-latka pochodzenia brazylijskiego. Jak przekazało ministerstwo bezpieczeństwa, w magazynku pistoletu znajdowało się pięć nabojów. Według resortu "choć spust został naciśnięty, broń nie wystrzeliła". Dokładne okoliczności zdarzenia są ustalane.
"Kiedy nienawiść i przemoc przeważają nad debatą, społeczeństwa są niszczone i dochodzi do takich sytuacji jak dzisiejsza" - skomentował na Twitterze minister gospodarki Argentyny Sergio Massa. Zajście nazwał "próbą zamachu". Atak potępili przywódcy innych państw Ameryki Południowej.