"Washington Post" opiera się w swoich ustaleniach na rozmowach z amerykańskimi i ukraińskimi urzędnikami oraz zdjęciach imitacji, do których dotarli dziennikarze. Jak podaje gazeta, atrapy systemów rakietowych HIMARS zrobione są z drewna, ale z perspektywy dronów praktycznie nie da się ich odróżnić od prawdziwego sprzętu.
Jeden z ukraińskich urzędników twierdzi na łamach "WP", że w ciągu kilku tygodni imitacje przyciągnęły 10 pocisków typu Kalibr. Ten sukces miał skłonić Ukraińców do szerszego stosowania wabików.
Gazeta zwraca uwagę, że zniszczenie ukraińskich replik może częściowo tłumaczyć chełpliwe szacunki Rosji dotyczące zadawanych strat, zwłaszcza gdy chodzi o systemy HIMARS. - Twierdzą, że zniszczyli więcej systemów HIMARS niż ich w ogóle wysłaliśmy - mówi w rozmowie z "Washington Post" amerykański dyplomata.
Już na początku sierpnia rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu mówił, że Rosjanie zniszczyli sześć systemów HIMARS. Kategorycznie zaprzeczał temu rzecznik Pentagonu Todd Breasseale. - Twierdzenia ministra Szojgu są w sposób oczywisty fałszywe - mówił. Breasseale podkreślał, że Ukraińcy wykorzystują każdy z dostarczonych systemów rakietowych z "niszczycielską dokładnością i skutecznością". Agencja Reutera zwracała uwagę na początku tego miesiąca, że Rosjanie regularnie chwalą się niszczeniem HIMARS-ów, ale nie przedstawiają na to dowodów.
Specjaliści, z którymi rozmawia "Washington Post", przyznają, że zawyżanie przez Rosjan zadawanych strat nie jest niczym nowym, ale na duże rozbieżności prawdopodobnie wpływ ma stosowanie przez ukraińskie wojsko imitacji. - Jeśli Rosjanie myślą, że trafili w HIMARS, to będą twierdzić, że trafili w HIMARS - komentuje George Barros z Instytutu Studiów nad Wojną w Waszyngtonie.
Według urzędników USA rosyjskie zapasy amunicji precyzyjnej są coraz bliżej wyczerpania. Natomiast z powodu kontroli eksportu mikroczipów ze Stanów Zjednoczonych ma znacznie utrudniać Rosji uzupełnianie arsenału. O problemach Rosji z zapasami rakiet mówił też w weekend Wadym Skibicki z wywiadu wojskowego Ukrainy. - Według naszych wyliczeń mają nie więcej niż 45 proc. rakiet, którymi dysponowali przed wojną - twierdził Skibicki.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zadeklarował w ostatnim wystąpieniu, że rosyjscy okupanci zostaną wypędzeni aż do granicy. Jak mówił, rosyjscy żołnierze powinni zrezygnować z walki. - Okupanci powinni wiedzieć, że wypędzimy ich do granicy. Do naszej granicy, której linia się nie zmieniła. Najeźdźcy dobrze o tym wiedzą. Jeśli rosyjscy żołnierze chcą przetrwać, to czas, aby uciekli. Wrócili do domu. Jeśli boją się wrócić do Rosji - niech poddadzą się, a my zagwarantujemy im przestrzeganie wszystkich norm Konwencji Genewskich. Jeśli mnie nie posłuchają, zmierzą się z naszymi obrońcami, którzy nie spoczną, nim nie wyzwolą wszystkiego, co należy do Ukrainy - powiedział Wołodymyr Zełenski.
W poniedziałek Ukraina rozpoczęła ofensywę w rejonie Chersonia. Armia ukraińska ostrzeliwuje trasy przemieszczania się, a także miejsca, w których gromadzą się rosyjskie jednostki i ich sprzęt w obwodzie chersońskim. Ukraińskie wyrzutnie rakietowe HIMARS zniszczyły prawie wszystkie duże mosty, pozostały tylko przejścia dla pieszych.