Pierwszą wiadomość rzecznik MSZ napisał na Twitterze. "Cmentarz żołnierzy AK w Surkontach jest dewastowany przez służby mińskiego reżimu. Mylą się bardzo ci, co myślą, że uda się wykorzenić ludzką pamięć o bohaterach. Reżim zapłaci za te akty barbarzyństwa" - przestrzegł Łukasz Jasina.
Do postu dołączył wiadomość z portalu glosznadniemna.pl, który podaje, że "drogi do miejsca, w którym odbywa się akt barbarzyństwa, są blokowane przez milicję".
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Jasina zapewnił, że dyplomaci weryfikują dokładną sytuację związaną z cmentarzem AK w Surkontach w Białorusi. W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową przekazał, że wkrótce MSZ podejmie decyzję, co do reakcji na tę dewastację.
Sytuacja na Białorusi jest trudna, to nie jest taka łatwa sprawa do zorganizowania. Wiemy, że nastąpiła dewastacja jednego z najważniejszych z polskich cmentarzy wojennych, upamiętnionego choćby na tablicy na Grobie Nieznanego Żołnierza. Co do reakcji, będzie ona na pewno ostra
- podkreślił rzecznik MSZ. Uzupełnił, że resort zdecyduje w najbliższym czasie, jak odpowiedzieć na zniszczenie cmentarza.
W podobnie ostrym tonie o niszczeniu cmentarza żołnierzy Armii Krajowej napisał szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
"Barbarzyńcy A. Łukaszenki zniszczyli kolejny polski cmentarz na Białorusi. Zrównano z ziemią nekropolię żołnierzy AK, którzy zginęli w walce z sowietami w 1944 r. w Surkontach. Polegli odzyskają godne upamiętnienie - to kwestia czasu. Winni poniosą konsekwencje. Chwała Bohaterom!" - napisał Michał Dworczyk.
Cmentarz wojskowy w Surkontach leży ok. 100 kilometrów od Grodna. Pochowano tam 35 żołnierzy AK oraz dowódcę podpułkownika Macieja Kalenkiewicza ps. "Kotwicz". Bitwę o Surkonty stoczono 21 sierpnia 1944 roku. Armia Krajowa walczyła z 32. pułkiem wojsk NKWD.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>