Słuchanie i czytanie kolejnych wypowiedzi papieża to jak czekanie na kolejną katastrofę. A było ich już wiele.
Więcej o wojnie w Ukrainie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
O wojnie w Ukrainie: "wszyscy jesteśmy winni!".
O przyczynach wojny: "szczekanie NATO pod drzwiami Rosji".
O biednych rosyjskich żołnierzach: "Pomyślmy o tylu żołnierzach, którzy są wysyłani na front, bardzo młodych, rosyjskich żołnierzach, biedakach. Pomyślmy o tak wielu młodych ukraińskich żołnierzach, o mieszkańcach".
O moralnej ocenie wojny: "ja jestem po prostu przeciwny sprowadzaniu złożoności do rozróżniania między dobrymi i złymi bez refleksji nad korzeniami i interesami, które są bardzo skomplikowane".
O podróżach w związku z wojną: "chciałbym jechać do Ukrainy, ale najpierw chciałem pojechać do Moskwy".
Franciszek jest też zafiksowany na punkcie handlu bronią i jej testowaniu na froncie w Ukrainie.
A teraz o Darii Duginie mówi tak: "Myślę o tej biednej dziewczynie, która została wysadzona w powietrze z powodu bomby umieszczonej pod siedzeniem w samochodzie w Moskwie. Niewinni płacą za wojnę, niewinni".
Katastrofą koronną byłoby spotkanie Franciszka z Władimirem Putinem. To, że KGB-ista przemieliłby Franciszka i wykorzystał go propagandowo, jest pewne. Putin jest póki co łaskawy dla papieża i nie przyjmuje go na audiencji w Moskwie.
Ostatni wykwit intelektualnego i moralnego upadku Franciszka to lament nad Darią Duginą, córką Aleksandra Dugina, jednego z ideologów wojny i ludobójstwa na Ukraińcach. Jego córka mówiła to samo: odmawiała obrońcom Ukrainy człowieczeństwa, wzywała do ich mordowania, była krwiożerczą propagandystką w kremlowskich mediach. Po prostu: Daria Dugina była apostołką śmierci - usprawiedliwiała zabijanie kobiet i dzieci. Śmierć człowieka nie powinna być powodem do satysfakcji czy radości - to oczywiste. Niemniej faktem jest, że Dugina była trybikiem napędzającym wojnę. Franciszek płaczący nad apostołką śmierci to moralne bankructwo. Nazywanie jej "niewinną" to brednia.
Zadziwiające jest to, jak papież potrafi lamentować nad Duginą, a jest wstrzemięźliwy w gestach i słowach wobec faktycznie niewinnych ofiar rosyjskiej wojny, wojny także samej Duginy. Kilkaset ukraińskich dzieci zabitych w Ukrainie, z których każde ma znane imię i nazwisko, a tysiące okaleczonych - czy papież każdemu z nich poświecił choć tyle czasu, co kobiecie, która miała na swoich rękach krew tych dzieci? Ich papież nie wymienia i nie płacze nad każdą - niewinną - ofiarą. A nad kobietą współwinną ich śmierci lamentuje? To przecież antychrześcijańskie. Gdzie jest też płacz papieża nad tysiącami porwanych ukraińskich dzieci, które będą rusyfikowane?
Gdyby Franciszek nad każdym ukraińskim dzieckiem i kobietą płakał tyle, co nad Darią Duginą, to by mu życia nie starczyło. Powinien jednak wykorzystać te lata, które mu pozostały, by zmyć z siebie choć część hańby, którą się okrył - może nieumyślnie, ale jednak - usprawiedliwiając agresywną wojnę Rosji, odmawiając Ukrainie prawa do prowadzenia wojny sprawiedliwej, unikając jednoznacznego nazywania zła złem. Franciszek faktycznie unika bycia głosicielem Ewangelii, unika bycia chrześcijaninem. Ba, papież będąc w istocie pożytecznym idiotą Putina, przykłada ręce do morderstw i gwałtów na ukraińskich kobietach i dzieciach.
Gdyby Franciszek był godzien swojego urzędu, dawno już by był w Buczy i Irpieniu, by tam oddać hołd i zapłakać nad gehenną i śmiercią niewinnych ofiar. Jeśli papież szuka faktycznie niewinnych, prawdziwych ofiar wojny, niech jedzie na ich groby.
W naszej optyce - zwłaszcza optyce Europy środkowej - wykwity ignorancji Franciszka budzą a to politowanie, a to wściekłość. Jednak w świecie latynoamerykańskim, afrykańskim czy także nawet w części zachodniej Europy wcale te wywody Franciszka nie muszą gorszyć czy nawet być szczególnie zauważane. No bo cóż - papież pochyla się nad młodą kobietą, która zginęła w zamachu (notabene: najprawdopodobniej wcale nie autorstwa Ukraińców, bo bardziej możliwe jest to, że jest ofiarą samych Rosjan). Owszem - wzywała do mordowania Ukraińców i odmawiała obrońcom Ukrainy człowieczeństwa, ale sama fizycznie nie zabijała, a zginęła tragicznie.
Bez względu na to, jak w świecie odbierane są słowa papieża, to w oczach ludzi, którzy nie zatracili zdolności do dostrzegania ludzkiej krzywdy i bezprawia, papież jedynie ugruntowuje swoją pozycję - nawet wbrew swojej intencji - sługusa Putina. Nie za ruble, ale z umysłowej ciasnoty. Ten papież miał być - jak św. Franciszek - ubogi, ale - na Boga - nie intelektualnie i moralnie.