Piętnaście lat temu Stefan Aleksandru B. z dwoma kolegami ukryli się w szafie wilii w Connecticut. Po wyjściu personelu schwytali i związali właścicielkę i jej partnera. Wstrzyknęli im, jak twierdzili, śmiercionośny wirus, a za antidotum zażądali 8,5 miliona dolarów okupu. Gdy ofiary przez wiele godzin nie mogły znaleźć pieniędzy, podali im tabletki nasenne i uciekli jednym z samochodów właścicielki domu. Od tego czasu mężczyzna się ukrywał.
Jak donosi węgierska policja Stefan Aleksandru B. był członkiem grupy przestępczej, która zajmowała się m.in. wymuszeniami i kradzieżami samochodów. 36-latek miał być jednym z najgroźniejszych członków gangu.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Stefan Aleksandru B. był poszukiwany od 15 lat przez FBI. 10 lat temu na wniosek FBI, sąd w New Haven wydał międzynarodowy nakaz aresztowania wszystkich członków gangu, do którego należał B. Federalni śledczy potraktowali sprawę zatrzymania mężczyzny tak priorytetowo, że zaoferowali nawet nagrodę w wysokości 10 tys. dolarów za jego ujęcie. Od tego czasu mężczyzna był nieuchwytny przez służby.
Amerykanie podejrzewali, że B. może przebywać w rumuńskich Jassach, gdzie się urodził, lub na Węgrzech, gdzie mieszka jego dziewczyna. Po raz pierwszy kilka dni temu wytropiła go policja z Miszkolca, ale udał się on potem do stolicy Węgier. Mężczyznę zatrzymano we wtorek, gdy wychodził z jednego z budapeszteńskich kąpielisk termalnych.
Stefan Aleksandru B. trafił do aresztu. O jego ekstradycji do USA zdecyduje sąd.