Wielka Brytania. Kto będzie nowym premierem? Torysi za Liz Truss, ale woleliby Borisa Johnsona [SONDAŻ]

Trwa wyścig o fotel premiera Wielkiej Brytanii. Od tygodni jako faworytkę wskazuje się Elizabeth Truss, obecną szefową Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jej przewagę nad Rishim Sunakiem pokazuje też najnowszy sondaż dla Sky News. Co ciekawe, gdyby Boris Johnson starał się o stanowisko, to właśnie na niego, a nie Truss czy Sunaka, najchętniej głosowaliby torysi.

YouGov przeprowadził sondaż dla Sky News dotyczący tego, kogo wybiorą torysi na nowego lidera partii i tym samym nowego premiera Wielkiej Brytanii. Z badania wynika, że Elizabeth Truss bez wątpienia jest faworytką i zostawia Rishiego Sunaka mocno w tyle. 

Zobacz wideo Kryptowaluty mają zmienić nasz świat. Tylko czy na lepsze?

Wielka Brytania. Kto będzie nowym premierem? 66 proc. za Liz Truss

W sondażu dla Sky News Truss uzyskała 66 proc. wskazań członków Partii Konserwatywnej, jej rywal mógł liczyć natomiast na 34 proc. głosów. W wyniku tym nie uwzględniono członków partii, którzy nie zamierzają głosować, a także tych, którzy jeszcze się nie zdecydowali. 

Lizz Truss ma więc aż 32. procentową przewagę nad Sunakiem. W porównaniu z sondażem sprzed dwóch tygodni jest ona jednak nieco mniejsza - wówczas liczba głosów dawała jej 38-procentową przewagę. Jak podaje Sky News, 13 proc. badanych nie podjęło jeszcze decyzji o tym, na kogo lub czy w ogóle zagłosują w wyborach na nowego lidera partii. 

Wizyta premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona w Warszawie 10.02.2022 r. Wizyta Johnsona w Polsce odwołana. Biuro premiera nie znalazło czasu

Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Co ciekawe, z badania wynika też, że spora część torysów żałuje zmuszenia Borisa Johnsona do ustąpienia ze stanowiska - aż 55 proc. uważa to za błąd. 40 proc. badanych jest przekonanych, że była to dobra decyzja. 

Sondaż. Co, gdyby o fotel premiera walczył Johnson?

W badaniu uwzględniono też sytuację, gdyby razem z Truss i Sunakiem o fotel premiera Wielkiej Brytanii walczył Boris Johnson. Jak się okazuje, to właśnie na niego zagłosowałoby najwięcej członków Partii Konserwatywnej. Mógłby on liczyć na 46 proc. głosów, Truss przypadłoby 24 proc., a Sunakowi 23 proc. głosów. 

Sondaż YouGov dla Sky News był przeprowadzony w dniach 12-17 sierpnia. Udział w nim wzięło 1089 torysów. 

Skąd tak duża przewaga Elizabeth Truss? Ministerka obiecuje natychmiastowe obniżki podatków, które rozruszać mają gospodarkę i pomóc przedsiębiorcom, z kolei Sunak chce zaczekać z obniżkami, aż kraj upora się z inflacją. Niechęć do niego wśród torysów miałaby być powodowana również sposobem, w jaki wypowiedział posłuszeństwo Johnsonowi. Odszedł z rządu 5 lipca, informując wówczas: "Wiem, że może to być moja ostatnia praca ministerialna, ale wierzę, że standardy są warte walki i dlatego składam rezygnację". Za jego dymisją posypały się kolejne.

Sunak próbował  nadrobić dystans, który dzieli go od Truss i obiecywał obniżkę podatku dochodowego o 4 punkty procentowe, ale dopiero przed końcem następnej kadencji parlamentu. 

Liz Truss i Rishi Sunak Wielka Brytania. Liz Truss bryluje w sondażach. Wkrótce rozdanie kart do głosowania

Dymisja Borisa Johnsona w atmosferze skandalu 

Rząd Borisa Johnsona zaczął się sypać po tym, jak przed kilkoma tygodniami media ujawniły aferę obyczajową. Chodzi o awans Chrisa Pinchera. Mimo że na tym członku partii konserwatywnej ciążyły zarzuty dotyczące molestowania seksualnego, premier powołał go na stanowisko osoby odpowiedzialnej za dyscyplinę w klubie poselskim. Sprawę pogorszyły mało wiarygodne i, jak wszystko wskazuje, nieprawdziwe wyjaśnienia, które przez kilka dni składał rzecznik lidera partii. Upierał się, że Johnson o niczym nie wiedział.

Afera spowodowała lawinę odejść z rządu Wielkiej Brytanii. W ciągu dwóch dni opuściło go blisko 60 urzędników i współpracowników premiera, co jest rekordowym wynikiem. Jako pierwsi 5 lipca rezygnacje złożyli minister finansów Rishi Sunak i minister zdrowia Sajid Javid. Ostatni do dymisji podał się brytyjski minister do spraw Irlandii Północnej Brandon Lewis. "Jasne jest, że nasza partia, koledzy w parlamencie, wolontariusze i cały kraj zasługują na więcej" - napisał polityk w liście rezygnacyjnym. Szczerość, etyka, wzajemny szacunek - zdaniem byłego już ministra - administracja Borisa Johnsona nie reprezentowała tych wartości. "Broniłem tego rządu, zarówno prywatnie, jak i publicznie. Jesteśmy już jednak w punkcie, z którego nie ma odwrotu" - dodał Lewis. Ostatecznie Boris Johnson podał się do dymisji 7 lipca. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: