Do zawalenia się prawie 150-metrowego mostu na rzece Gudbrandsdalslagen doszło w poniedziałek przed ósmą rano w miejscowości Tretten, znajdującej się około 200 km na północ od Oslo. W chwili zdarzenia na moście znajdował się samochód osobowy oraz ciężarówka, w obu pojazdach podróżowali tylko kierowcy - donosi norweski portal aftenposten.no.
Mężczyzna, który podróżował samochodem osobowym, samodzielnie wydostał się z pojazdu i dotarł na brzeg rzeki. Z kolei kierowca ciężarówki został wyciągnięty z norweskiej rzeki przez służby, które wykorzystały helikopter ratunkowy. Obaj mężczyźni znaleźli się pod opieką lekarzy, żaden z nich nie odniósł poważnych obrażeń.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Terje Brenden, który w chwili zdarzenia siedział za kierownica samochodu ciężarowego powiedział w rozmowie z portalem lastebil.no, że most zawalił się kiedy znajdował się na jego środku. - Asfalt przede mną zaczął falować w górę i w dół - prawie tak, jakbym widział trzęsienie ziemi. Nagle zrobiło się tak stromo, że nie mogłem jechać dalej - relacjonował. - Myślałem, że umrę, ale mój czas nie nadszedł.
Most, który się zawalił, został oddany do użytku w 2012 roku. Miał 148 metrów długości i 10 metrów szerokości, składał się z dwóch pasów ruchu oraz chodnika dla pieszych. Burmistrz miasta Oyer, położonego w pobliżu miejscowości Tretten powiedział, że most jest całkowicie zniszczony. Wszystko się zawaliło - powiedział, co cytuje portal nyheder.tv2.dk. Nie jest na razie znana przyczyna zawalenia się mostu. To nie pierwsze takie zdarzenie, do którego doszło w Norwegii w ostatnich latach. W lutym 2016 roku zawalił się most przechodzący przez rzekę Sjoa.
*******
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.