- Wiem, że odzyskamy ukraiński Krym, tak jak i pozostałe okupowane przez Rosjan terytoria - zapewniał w wieczornym wystąpieniu Wołodymyr Zełenski. Ukraiński prezydent swoje nocne wystąpienie poświęcił zajętemu przez Rosjan półwyspowi.
We wtorek w wybuchach, do których doszło w rosyjskiej bazie wojskowej na Krymie, zginęła jedna osoba, a osiem zostało rannych. Ofiara śmiertelna to cywil.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do sytuacji odniósł się też doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. "Przyszłością Krymu jest bycie perłą Morza Czarnego, parkiem narodowym z unikalną przyrodą, światowym kurortem, a nie bazą wojskową dla terrorystów. To dopiero początek" - napisał na Twitterze.
Wołodymyr Zełenski podkreślał, że Rosja przekształciła Półwysep Krymski w platformę dla swojej terrorystycznej działalności. "Rosyjska wojna przeciwko Ukrainie i całej wolnej Europie zaczęła się od Krymu i musi skończyć się Krymem - jego wyzwoleniem" - dodał. Zaznaczył także, że Ukraińcy wspierają swoje siły zbrojne, wywiad i wszystkich, którzy walczą o wyzwolenie ukraińskich ziem - od obwodu charkowskiego po Chersoń; od Doniecka do Enerhodaru i od Berdiańska do Nowofedoriwki.
Według świadków we wtorek o godzinie 15.20 czasu lokalnego w bazie Saki w pobliżu Nowofedoriwki na zachodnim wybrzeżu Półwyspu doszło do co najmniej 12 eksplozji.
Rosjanie potwierdzili wybuchy i pożar w ich bazie na Krymie, ale nie podali przyczyny. Natomiast według niepotwierdzonych medialnych informacji rosyjska baza na Krymie została zaatakowana z użyciem ukraińskich rakiet. Eksperci jednak wskazują, że Ukraina oficjalnie nie posiada rakiet tak dalekiego zasięgu.
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, pytany, czy Ukraina bierze odpowiedzialność za wybuchy, stwierdził, że "oczywiście, że nie". Zasugerował, że eksplozje mogły być spowodowane niekompetencją Rosjan lub były atakiem partyzantów. - Ludzie żyjący pod okupacją rozumieją, że dobiega ona końca - powiedział Mychajło Podolak.