Polska ambasada w Zagrzebiu uruchomiła infolinię + 385 148 99 414, pod którą członkowie rodzin ofiar wypadku autobusu w Chorwacji mogą uzyskać informacje.
W sobotę 6 sierpnia w godzinach porannych doszło do wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami. W miejscowości Varazdin niedaleko Zabrzebia w Chorwacji pojazd wpadł do rowu. W zdarzeniu zginęło 12 osób, 32 są ranne, z czego stan 19 określany jest jako ciężki. Portal vecernji.hr rozmawiał z siostrą Moniką Lisowski, pielęgniarką szpitala KBC w Zagrzebiu, do którego została przewieziona część rannych. Matka kobiety i mąż są Polakami, więc i ona mówi w tym języku.
Niedługo po tym, jak siostra Lisowski zakończyła nocną zmianę, została wezwana do powrotu do placówki. - Normalnie pracuję do 8:30. Jednak gdy usłyszeliśmy, że był wypadek drogowy, wszyscy pozostaliśmy na dyżurze, bo w takich sytuacjach musimy zostać. Gdzieś około godziny 9 poszliśmy do domu, a koło godziny 10 zadzwoniła do mnie przełożona pielęgniarka [...] z informacją, że mają problemy z komunikacją. Niektórzy starsi ludzie nie mówią lub nie rozumieją języka chorwackiego. Oczywiście zareagowałam natychmiast. Z mojej strony to była bardziej pomoc psychologiczna. Kiedy człowiek przebywa w obcym kraju i słyszy swój własny język, to po prostu czuje się inaczej - tłumaczyła kobieta w rozmowie z portalem. - Kiedy się przedstawiłam i mówiłam po polsku, poczuli ulgę. To tak, jakby mieli tam kogoś swojego - podkreśliła.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju i świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dwoje poszkodowanych w sobotnim wypadku polskiego autokaru w Chorwacji, którzy leżą w szpitalu w Varażdinie, w północnej części kraju, nadal jest w stanie ciężkim. W niedzielę rano poinformował o tym dyrektor tej placówki.
To właśnie ze szpitala w Varażdinie w nocy przetransportowano rządowym samolotem cztery najlżej ranne osoby do Polski. W sobotę w nocy stan dwóch innych poszkodowanych znacznie się pogorszył. W niedzielę rano dyrektor szpitala Damir Poljak poinformował, że sytuacja nie uległa poprawie. - Mamy siedmiu pacjentów, czworo na intensywnej terapii. Z tej czwórki dwoje jest w stanie krytycznym, dziś jednego z rannych przenieśliśmy na traumatologię - mówi Damir Poljak. Pacjenci, których przewieziono do Varażdinu, są w wieku od 47 do 66 lat. - Rozmawiamy z rannymi, są bardzo zadowoleni z udzielonej im pomocy i z warunków jakie mają w szpitalu w Varażdinie - powiedział Andżelko Striczak, szef regionu warażdińskiego.