W sobotę 6 sierpnia po godzinie 5:30 na autostradzie A4 w Chorwacji doszło do wypadku z udziałem polskiego autobusu. W środku znajdowało się 42 pielgrzymów i dwóch kierowców. Z powodu tego zdarzenia zmarło już 12 Polaków. Poszkodowani zostali przetransportowani do pięciu szpitali. Wśród 32 osób rannych aż 19 ma poważne obrażenia.
Chorwacki portal 24.sata.hr opublikował wypowiedzi pacjentów, którzy po wypadku trafili do szpitala oraz lekarzy, którzy opowiadają o stanie zdrowia rannych Polaków. Jak przekazał ekspert, pasażerowie, którzy siedzieli z przodu autokaru, mieli małe szanse na przeżycie lub ich stan jest ciężki na tyle, że lekarze nie mogą skomunikować się z poszkodowanymi, by poznać ich dane. Najlżejsze obrażenia odnieśli pielgrzymi, którzy zajęli miejsca z tyłu autokaru.
- Tożsamość niektórych nie jest jeszcze znana, więc nawet rodziny nie zostały poinformowane. Mamy jedną pacjentkę ze złamaną szczęką i nie może nam powiedzieć ani napisać ręką, kim jest. Niektórzy nie są w stanie się porozumieć i nie mają dokumentów, ale pomogła nam polska policja - mówi lekarz w rozmowie z chorwackim portalem.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Dziennikarz 24.sata.hr rozmawiał też z panem Romanem, który ocalał z katastrofy autokaru. - Boli mnie głowa, boli mnie klatka piersiowa przy oddychaniu. I boli mnie noga. Jechaliśmy długo z Warszawy. Jechaliśmy do Medjugorje, było nas dużo w autobusie. Nie pamiętam momentu wypadku - powiedział.
Jak podkreśla portal, wszystkim poszkodowanym udzielono pomocy psychologicznej jeszcze przed przyjazdem polskiej delegacji. W sprawie wypadku wszczęły już śledztwa zarówno polska, jak i chorwacka prokuratura. Śledczy biorą po uwagę to, że do zdarzenia mogło dojść z powodu zaśnięcia kierowcy w trakcie jazdy.