Izrael twierdzi, że zaatakował cele w Strefie Gazy w odpowiedzi na groźby ze strony palestyńskich bojowników. Islamski Dżihad od wtorku zapowiadał bowiem odwet za aresztowanie jego przywódcy Bassama al-Saadiego.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Według izraelskiej armii w piątkowym ataku - który "Times of Israel" nazwał "prewencyjnym" - zginęło łącznie 15 osób - ekstremistów związanych z Islamskim Dżihadem. Źródła palestyńskie mówią z kolei o ośmiu zabitych, w tym o pięcioletniej dziewczynce, a także o 40 rannych.
Izrael podkreśla, że uderza w miejsca związane z Palestyńskim Islamskim Dżihadem, m.in. w Palestine Tower. Zapowiada też kolejne ataki. - Nasze siły bezpieczeństwa będą prowadzić działania przeciwko terrorystom Islamskiego Dżihadu, aby usunąć zagrożenie dla obywateli Izraela - powiedział premier kraju Yair Lapid.
Islamski Dżihad grozi odwetem.
W obawie przed atakami odwetowymi Izrael zamknął wszystkie przejścia graniczne w Strefie Gazy i niektóre pobliskie drogi. Ograniczony został też ruch izraelskich cywilów mieszkających w pobliżu granicy.