W mediach pojawiają się informacje o tym, że w wakacyjnych kurortach ludzie spotykają się z rekinami. Tym razem jeden z nich został zarejestrowany w pobliżu plaży Kamari na greckiej wyspie Kos na Morzu Egejskim zaledwie kilka kilometrów od wybrzeży Turcji. Przerażeni turyści uciekali w popłochu z wody. Twierdzą, że drapieżnik miał około trzech i pół metra długości - przekazał 4 sierpnia portal Greek City Times.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Mimo że do sieci trafiło nagranie, greckie służby nie potwierdziły obecności rekinów w pobliżu plaży na Kos. Świadkowie mają jednak inne zdanie. - Mój mąż zobaczył coś w wodzie i pomyślał, że to ktoś nurkujący z rurką. Kiedy wstaliśmy, zobaczyliśmy wyraźniej - to była płetwa - mówi jedna z plażowiczek. - Udało mi się uciec z wody i cieszę się, że to zrobiłem - nie chciałbym być jego kolejnym posiłkiem - dodaje jej mąż. - Widzieliśmy, jak płynie, a jego ogon trzepotał po wodzie - komentują.
Jak pisaliśmy wcześniej, rekiny stały się przyczyną zamknięcia pięciu plaż w okolicach Barcelony. Naukowcy uważają, że ich obecność w rejonie Morza Śródziemnego będzie z roku na rok coraz powszechniejsza. Ma to mieć związek z poszukiwaniem przez te zwierzęta nowych miejsc żerowania. Według biologów intensywna obecność człowieka na oceanach sprawiła, iż aktywność ludzka "nie odstrasza już rekinów, a raczej je ciekawi".
International Shark Attack File podaje, że w ciągu minionych 22 lat na całym świecie odnotowano średnio 72 ataki rekinów rocznie, z czego pięć lub sześć było śmiertelnych. Dla porównania: aż 100 razy więcej osób zabiją rocznie słonie czy hipopotamy, a 100 tys. ofiar ginie z powodu ukąszenia przez węże.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.