Wulkan Geldingadalir na masywie górskim Fagradalsfjall, oddalonym od stolicy Islandii o zaledwie 25 km, wybuchł w środę 3 sierpnia. Jego aktywność sejsmiczna zaczęła wzrastać w zeszły weekend. Od tamtej pory odnotowano kilka tysięcy trzęsień ziemi. Najsilniejszy dotychczas wstrząs - o sile 4,6 stopnia w skali Richtera - zarejestrowano w środowy ranek - podał portal icelandmonitor.mbl.is.
Islandzkie MSZ poinformowało, że w związku z wybuchem Geldingadalir nie ma zakłóceń w lotach do i z Islandii, a międzynarodowe korytarze lotnicze pozostają otwarte. Zapewniono również, że zagrożenie dla infrastruktury krytycznej kraju jest niskie. Departament Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego przestrzega jednak mieszkańców i turystów, aby nie wybierali się w okolice wulkanu ze względu na wydobywające stamtąd toksyczne gazy.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Islandzkie Biuro Meteorologiczne (IMO) wprowadziło kod czerwony zakazujący latania samolotów bezpośrednio nad miejscem erupcji. Poinformowało jednocześnie o wysłaniu tam helikopterów, z których patrolowana jest sytuacja. W razie poprawy warunków dla lotnictwa czerwony alert zostanie zastąpiony niższym, pomarańczowym.
Erupcję wulkanu Geldingadalir można oglądać na żywo w internecie z kilku perspektyw:
"W przeciwieństwie do erupcji pokrytego lodem wulkanu Eyjafjallajokull, która w 2010 r. wstrzymała około 100 tys. lotów i zmusiła setki Islandczyków do opuszczenia swoich domów, obecna erupcja nie powinna wyrzucać do atmosfery tak dużej ilości popiołu czy dymu" - czytamy w depeszy Agencji Reutera.
Przypomniano w niej również, że erupcja, do której doszło na Fagradalsfjall w ubiegłym roku, trwała sześć miesięcy.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>