Michał Golla, który w Tajpej - stolicy Tajwanu - mieszka od czterech lat, mówi w rozmowie z Gazeta.pl, że jeszcze we wtorek sytuacja była napięta. - Do końca nie było wiadomo, czy Nancy Pelosi przyleci. Ta wizyta nie znalazła się w oficjalnym planie podróży przewodniczącej Izby Reprezentantów USA. Więc to była jednak niespodzianka. Podejrzewam, że władze Tajwanu wiedziały i były na to przygotowane, ale informacja nie była publicznie dostępna - mówi nam.
Samolot z Nancy Pelosi nie przelatywał na Morzem Południowochińskim. Tam są sporne terytoria między Tajwanem a Chinami i USA obawiały się możliwości zestrzelenia samolotu - podał Pentagon. Dopiero w czasie jej lotu podano do wiadomości publicznej, że wizyta odbędzie się - relacjonował Michał Golla.
Chiny bardzo się piekliły i momentalnie ogłosiły rozpoczęcie manewrów wojskowych w sześciu miejscach. Tajwańskie ministerstwo transportu podało, że w związku z tym musi wyznaczyć nowe korytarze powietrzne dla transportu między Tajwanem a Japonią i Tajwanem a Filipinami, bo jedna ćwiczenia odbywają się w miejscu, gdzie latają transportowce
- przekazał nasz rozmówca.
Nastawienie wśród mieszkańców Tajwanu wobec gróźb Pekinu nie zmieniło się. - Chyba wszyscy są już przyzwyczajeni do cyrku, który Chiny tutaj robią, więc nie widać jakiegoś szczególnego napięcia. Ministerstwo obrony Tajwanu podkreśla, że jest gotowe na każdą ewentualność i żeby nie panikować - mówił. Tajpej uspokaja, a sytuację monitoruje armia. - Nie spodziewają się zagrożenia ze strony Chin. W pobliżu pływa też lotniskowiec USS Ronald Reagan, jest u wybrzeży Filipin. Władze Tajwanu zapewniają, że nic się nie będzie działo, a Chiny tylko prężą muskuły. To jest oficjalna narracja - dodał nasz rozmówca.
Chińczycy co rusz naruszają strefę identyfikacji powietrznej Tajwanu, czyli terytorium, z którego statki powietrzne powinny zgłaszać swoją obecność Tajwanowi. - Naruszenie tej przestrzeni zdarza się w zasadzie codziennie. Na to już nikt nie zwraca uwagi. Newsy na ten temat są przygotowywane na zasadzie "copy-paste", zmienia się liczba samolotów i mapka. Obecne ćwiczenia nie blokują Tajwanu, mimo oficjalnych komunikatów Pekinu na ten temat - zaznaczył Michał Golla.
Co roku Tajwan przeprowadza ćwiczenia ewakuacyjne. - W Tajpej wstrzymuje się ruch, wyją syreny, żeby ludzie przyzwyczaili się, do czego one służą. Ludzi uczy się, gdzie są schrony, jak rozpoznać znaki, które do nich prowadzą. Nie było nic innego ponad standardowe procedury przed przylotem Pelosi - przyznał Polak mieszkający w Tajpej.
Mieszkańcy Tajwanu podzielili się na dwie grupy. - Demokracja ma to do siebie, że są przeciwnicy i zwolennicy wizyty spikerki Izby Reprezentantów USA. Większość, zwłaszcza młodych jest "za". Oni uważają się za Tajwańczyków, czyli odrębną nację. Chcieliby dążyć do niepodległości. Cieszy ich to, żeby USA wyraziło dla nich wsparcie i mimo wszystkich gróźb Chin Pelosi zdecydowała się lądować. Nawet Biden powiedział, że on nie miał nic do powiedzenia, bo to była decyzja Pelosi - opowiada nam mieszkaniec Tajpej.
- Jest też grupa mieszkańców, po 50., która pamięta dobre stosunki między Chinami i Tajwanem, kiedy mimo sporów terytorialnych kwitła współpraca. Oni uważają, że przyjazd Pelosi to dolewanie oliwy do ognia i zabawa między dwoma mocarstwami, a Tajwan jest uwięziony między młotem i kowadłem i staje się polem rozgrywki między dwoma imperiami - mówi Michał Golla.
Tajwańczycy, którzy są zadowoleni z wizyty delegacji USA, podkreślają, że wreszcie coś się dzieje i Tajwan nie chce zachować status quo. - Tajwan nie może wiecznie zachowywać status quo ciągle bawiąc się z Ameryką, ale jednocześnie nie chcąc drażnić Chin. W końcu Tajwan musi zrobić krok w lewo albo w prawo nie może ciągle stać pośrodku - relacjonuje nastroje mieszkańców wyspy.
Na koniec naszej rozmowy przywołał obowiązującą w Chinach zasadę 3xT. - To trzy tematy, o których się nie mówi, wszystkie na literę T: Tybet, Tiananmen i Tajwan - wymienia.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>