Nancy Pelosi wylądowała w Tajwanie mimo gróźb Chin. Jest oświadczenie: "świat stoi przed wyborem"

Nancy Pelosi przed godziną 17 polskiego czasu wylądowała w stolicy Tajwanu, Tajpej. Jej lot śledziły w sieci setki tysięcy osób. Transmisję udostępniła też Agencja Reutera. Na wieść o wizycie Pelosi chińskie władze ostrzegły Stany Zjednoczone i poderwały samoloty bojowe. Zaraz po przylocie Pelosi wydała oświadczenie.
Zobacz wideo Rosję i Chiny łączy ścisłe partnerstwo na wielu płaszczyznach?

Nancy Pelosi wraz z innymi członkami amerykańskiej delegacji wylądowała w Tajpej przed godziną 17 czasu polskiego. Przebieg lotu oglądały na stronie Flightradar setki tysięcy osób - strona jest przeciążona i przestała działać. Relację z lotniska w Tajpej można było także oglądać poniżej, dzięki transmisji udostępnionej przez Agencję Reutera:

Mieszkańcy Tajpej gromadzą się wokół lotniska - mają ze sobą banery wspierające przylot Pelosi.

Zdjęcie zrobione w TajpejZdjęcie zrobione w Tajpej Fot. Chiang Ying-ying / AP Photo

Zaraz po przylocie Pelosi wydała oświadczenie, które opublikowała w mediach społecznościowych.

"Wizyta naszej delegacji na Tajwanie jest wyrazem niezachwianego zaangażowania Ameryki we wspieranie dynamicznej tajwańskiej demokracji. Nasze rozmowy z kierownictwem Tajwanu potwierdzają wsparcie dla naszego partnera i promują nasze wspólne interesy, w tym rozwój wolnego i otwartego regionu Indo-Pacyfiku" - stwierdziła.

Solidarność Ameryki z 23 milionami mieszkańców Tajwanu jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek, ponieważ świat stoi przed wyborem między autokracją a demokracją
Nasza wizyta jest jedną z kilku delegacji Kongresu na Tajwan – i w żaden sposób nie jest sprzeczna z wieloletnią polityką Stanów Zjednoczonych, ustawą o stosunkach z Tajwanem z 1979 r., wspólnymi komunikatami USA-Chiny i sześcioma gwarancjami

- dodała.

Wizyta Pelosi w Tajwanie - sprzeciw Chin

Jak informowaliśmy wcześniej, wizyta Pelosi wywołała sprzeciw chińskich władz. Strona amerykańska nie potwierdzała jej oficjalnie do ostatniej chwili. Na wypadek gwałtownej reakcji Chin na jej przyjazd i potencjalnego ataku, władze wyspy przygotowują schrony dla ludności cywilnej.

Według nieoficjalnych doniesień w środę Pelosi ma spotkać się z prezydentką Tajwanu Tsai Ing-wen.

Chiny zagroziły Tajwanowi, że w przypadku wizyty delegacji USA "chińska armia nie będzie siedzieć bezczynnie". Takiego sformułowania użył rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian. Z kolei chiński spraw zagranicznych Wang Yi powiedział we wtorek, że amerykańscy politycy, którzy „igrają z ogniem" w kwestii Tajwanu, nie osiągną "nic dobrego".

Do zapowiedzi Pekinu odniósł się przedstawiciel amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby, który zapewnił, że USA nie będą "wymachiwać szabelką" ani nie dadzą się zastraszyć. Kirby nie wykluczył, że może dojść do wojskowych prowokacji ze strony Chin. Agencja Reutera podała we wtorek, że Chiny poderwały kilka samolotów bojowych, które przeleciały w pobliżu linii środkowej dzielącej Cieśninę Tajwańską. "W pobliżu cieśniny pływa też kilka chińskich okrętów wojennych" - przekazało źródło agencji.

Więcej o: