Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden potwierdził, że w ataku amerykańskiego drona w Afganistanie zginął lider Al-Kaidy Ajman az-Zawahiri. W telewizyjnym wystąpieniu Joe Biden powiedział, że do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę. Jak podkreślił, w ataku nie ucierpiały żadne cywilne osoby. - Sprawiedliwość została wymierzona, tego przywódcy terrorystów już nie ma - powiedział amerykański prezydent.
Jak wcześniej ujawnił wysoki rangą przedstawiciel amerykańskiej administracji, Ajman az-Zawahiri został zabity na balkonie domu w afgańskiej stolicy - Kabulu. Dodał, że na terenie Afganistanu nie przebywali żadni żołnierze USA. Obecność az-Zawahiriego w Kabulu - jak mówił - była "oczywistym pogwałceniem" ustaleń zawartych w 2020 roku w Katarze z talibami, na mocy których Amerykanie wycofali swoje wojska z Afganistanu.
CNN i Reuters odsłaniają kulisy namierzenia lokacji przywódcy Al-Kaidy. Amerykański atak był efektem prowadzonych od miesięcy ściśle tajnych przygotowań. W działania zaangażowane były tylko najbliższe osoby z otoczenia amerykańskiego prezydenta. Eksperci wywiadu stworzyli nawet makietę kryjówki Zawahiriego - podaje CNN. - Biden dopytywał, jak oświetlenie słoneczne i warunki atmosferyczne mogą wpłynąć na celność ataku, kazał sprawdzić także materiały budowlane - powiedział stacji urzędnik z otoczenia prezydenta.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Biden pytał również o układ domu. Chciał wiedzieć, które pokoje znajdują się za oknami i drzwiami na trzecim piętrze, a także jakie skutki może mieć atak.
Według CNN Biden wielokrotnie zlecał swoim urzędnikom sprawdzenie, czy w momencie ataku żadni cywile – w tym członkowie rodziny Zawahiriego – nie zostaną zabici.
Stacja podkreśla, że amerykański prezydent nie chciał powtórki z ataku, który miał miejsce 11 miesięcy temu, w momencie chaotycznego wycofywania się wojsk USA z Afganistanu. Wówczas 29 sierpnia w czasie ataku amerykańskich dronów w Kabulu zginęło 10 cywilów, w tym siedmioro dzieci.
W tym wypadku sytuacja była skomplikowana, bo dom Ajmana az-Zawahiriego znajdował się w centrum Kabulu.
Jak podaje Reuters, 25 lipca prezydent zwołał naradę z udziałem najbardziej zaufanych członków gabinetu i doradców, aby udzielić ostateczną odprawę i przedyskutować, w jaki sposób zabicie Zawahiri'ego wpłynie na stosunki Ameryki z talibami. Po zasięgnięciu opinii obecnych na sali Biden zezwolił na "precyzyjnie dostosowany atak powietrzny" pod warunkiem że zminimalizowane zostanie ryzyko ofiar cywilnych.
Przywódca Al-Kaidy został zabity w momencie, gdy wyszedł na balkon w swojej kryjówce.
Ajman az-Zawahiri to egipski terrorysta, następca Osamy bin Ladena, a wcześniej jego prawa ręka. Z wykształcenia był chirurgiem. Pomagał w organizacji zamachów z 11 września 2001 roku na wieże World Trade Center w Nowym Jorku. Został wtedy uznany za terrorystę numer 2 na świecie po liderze Al-Kaidy. Grupą kierował od 2011 roku, po śmierci Osamy bin Ladena.
W oświadczeniu rzecznik talibów potwierdził, że atak miał miejsce i zdecydowanie go potępił, stwierdzając, że stanowi on "złamanie zasad międzynarodowych".