Viktor Orban wziął w sobotę 23 lipca udział w spotkaniu z uczestnikami uniwersytetu letniego i obozu dla młodzieży węgierskiej w Baile Tusnad w Rumunii. Wystąpienie premiera Węgier było transmitowane przez telewizję. Polityk mówił, że nowym celem Unii Europejskiej powinien być pokój, a nie wygranie wojny przez Kijów.
Viktor Orban zaczął swoje wystąpienie od przedstawienia stanowiska identycznego do propagandy Kremla. Premier Węgier powiedział, że wojna w Ukrainie wybuchła rzekomo z tego powodu, że Moskwa chce od Zachodu "gwarancji bezpieczeństwa". - Rosjanie mówią starym językiem. To nie znaczy, że to, co mówią, nie ma sensu - podkreślił i dodał, że Rosja będzie dalej atakowała Ukrainę, dopóki Ukraińcy "są w stanie dosięgnąć swą bronią rosyjskie terytorium".
Warto zauważyć, że Ukraina posiada broń dalekiego zasięgu, m.in. amerykański system rakietowy HIMARS, jednak posiada tylko takie rakiety, które nie są w stanie zaatakować celów w Rosji. Taką decyzję podjął Joe Biden, który nie chciał przekazać Ukrainie rakiet o zasięgu większym niż 70-80 kilometrów. Broń ta jednak pozwala skutecznie niszczyć magazyny amunicji, które Rosja trzyma na tyłach frontu na okupowanych, ukraińskich ziemiach.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
- Chcą tylko, żeby nie mógł ich spotkać atak wojskowy z terytorium Ukrainy. To, co teraz robi Europa, skutkuje przedłużeniem tej wojny - stwierdził dalej Viktor Orban. Według polityka Ukraina nigdy nie zwycięży w wojnie z Rosją, korzystając z "anglosaskich szkoleń" i "zachodniej broni". Premier Węgier uznał też, że rozmowy pokojowe między Rosją i Ukrainy się nie odbędą, "a kto na nie czeka, ten czeka nadaremno". Orban stwierdził, że pokój mogą przynieść tylko rozmowy Rosji ze Stanami Zjednoczonymi.
Dalej premier Węgier analizował strategię UE. Według niego została ona zbudowana na czterech filarach, a dokładniej przekonaniach:
Orban stwierdził, że strategia ta upadła "jak domino", o czym świadczyć ma inflacja i wysokie ceny prądu czy gazu. Zauważył też, że w tej sytuacji potrzebny jest nowy plan. - Siedzimy w samochodzie, który ma przebite wszystkie cztery opony. Stało się jasne, że nie da się wygrać wojny w ten sposób - cytuje polityka portal mediafax.ro.
Premier Węgier zauważył, że wojna w Ukrainie "wstrząsnęła" współpracą polsko-węgierką. Polityk ocenił, że oba te kraje mają te same cele, ale "problem leży po stronie serca", gdyż Polacy "czują, że sami też w tej wojnie walczą". - Przy pomocy rozumu trzeba uratować z naszej przyjaźni wszystko, co się da, na czasy powojenne - powiedział.