Jak relacjonuje agencja Reutera, decyzja ławy przysięgłych zapadła po niespełna trzygodzinnych obradach. Wcześniej przez dwa dni odbywały się przesłuchania świadków.
Wymiar kary ma zostać przedstawiony 21 października. Zgodnie z prawem byłemu strategowi Donalda Trumpa grozi od 30 dni do roku więzienia oraz grzywna w wysokości od 100 do 100 tysięcy dolarów.
Steve Bannon został oskarżony o to, że nie stawił się w ustalonym terminie przed komisja Kongresu ds. wydarzeń 6 stycznia 2021 roku. Chodzi o szturm na Kapitol, którego dokonali zwolennicy Trumpa po jego wyborczej porażce. Komisja chciała przesłuchać Bannona, ponieważ jej zdaniem odgrywał istotną rolę w wydarzeniach. Dzień przed zamieszkami miał przynajmniej dwukrotnie rozmawiać z Trumpem. W swoim podcaście mówił zaś, że "jutro rozpęta się piekło".
Bannon zignorował wezwanie przed komisję, twierdząc, że jego rozmowy z Trumpem miały charakter niejawny i mogą podlegać tzw. przywilejowi egzekutywy, która może umożliwić zachowanie poufnego charakteru treści rozmów prezydenta USA. Argumentacja Bannona została odrzucona.
Obrona byłego doradcy Trumpa już zapowiedziała, że odwołają się od wyroku. Sam Bannon w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że "przegrał bitwę", ale "toczy się wojna". Komisję Kongresu określił jako "pokazową".
6 stycznia 2021 r. zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się na Kapitol w trakcie głosowania Senatu. Specjalna służba dbająca o bezpieczeństwo budynku i polityków nie była wystarczająco przygotowana na atak o tej skali. W dniu ataku na Kapitolu zmarły cztery osoby. Jedną z nich była nieuzbrojona kobieta zastrzelona przez policję. Z ustaleń wynika, że pozostałe osoby odeszły z przyczyn naturalnych (m.in. udaru). W wyniku zamieszek ponad stu policjantów zostało rannych.
W 2016 r. Bannon został szefem kampanii Trumpa, a po zwycięstwie kandydata Partii Republikańskiej w wyborach, powierzono mu funkcje starszego doradcy i szefa strategów Białego Domu. Ze stanowiska odszedł w sierpniu 2017 r. W przeszłości szefem prawicowego portalu internetowego Breitbart News. Zarzucano mu też, że jest powiązany ze skrajnie prawicowymi środowiskami, głoszącymi supremację białej rasy.